Miasto Gilgasz.
-
Kuba1001 FD_God:
W sumie tu, choć straż zawsze mogłaby zareagować. Może więc jakaś karczma?
Creepy:
Pierwszą lepszą karczmą, na którą trafił była ta o nazwie “Pijany marynarz.” Wchodzi więc czy szuka dalej?
Wiewiur:
‐ Ta, jasne. ‐ mruknął dowódca straży.
‐ Szefie, ja go znam. ‐ powiedział inny strażnik.
Gdy reszta pokiwała głowami, tamten kazał otworzyć bramę i Cię wpuścić.
Taczka:
Po nie tak długiej podróży dotarł wreszcie do miasta. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001 FD_God:
Było jakieś zlecenie o ochronie kupca podczas drogi stąd do Dekapolis, ale nie miałbyś zbytnio jak się tam wybrać, a do tego zadanie już ktoś wziął. Inny zadań tego typu niestety brak.
Creepy:
Przywitał Cię zapach smażonego mięsa, tytoniu i różnych alkoholów. Karczma była dość duża i nie grzeszyła jakoś klientami, więc bez problemu znalazłeś sobie wolny stolik, który spełniał te wymagania.
Wiewiur:
Wystraszyłeś wszystkich poza jakimś Krasnoludem, ten tylko zaklął i pokazał jakiś budynek niedaleko. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001 Wiewiur:
Zapukałeś, a drzwi powoli się otworzyły.
‐ Ale duży sku*wiel. ‐ powiedział człowiek, który w nich stanął, a gdy Cię wysłuchał, dodał: ‐ Obawiam się, że nie wejdziesz mi do domu.
Taczka:
‐ W takim razie przydałoby Ci się nabrać nieco opalenizny. ‐ odparł, odwzajemniając gest.‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? ‐ wyklepał strażnik, dobrze każdemu znaną formułkę, gdy zatrzymano Cię pod bramą.
FD_God:
I ruszyłeś w las, choć tu większe szanse na spotkanie wilków, niż bandytów. Może lepiej iść traktem? -
-
-
-