Miasto Gilgasz.
-
wiewiur500kuba
Gdurb
A no zapomniało mu się. Może akurat ludzie z karczmy go dostrzegą? Wiadomo, ciężko takie coś jak on pominąć…Tarn
// A, przez chwilę mój mózg mówił mi, że to opis drzwi//
No to cóż, nie pozostaje mu nic innego, jak spróbować przebiec tuż obok tej kobiecinki.Troyus
‐ Wspaniałe zlecenie! Chodźmy, nie ma co zwlekać!‐ Zerwał więc tę kartkę i w te pędy, ile sił miał w sobie Havir pognał do zleceniodawcy. W sumie tak myślał że zleceniodawcą jest szef straży miejskiej i w stronę budynku straży się kierował. -
-
Kuba1001
Vader:
///Ta…//
Max:
‐ Polecam jednego dobrego medyka, ma dom nawet niedaleko, podobno postawił raz na nogi nawet Minotaura! No, ale trzeba mu sporo zapłacić, a jako strażnik to masz chyba dostęp do własnego medyka, nie?
Wiewiur:
Udało się, sama nawet zeszła Ci z drogi, bo nie miała jak zaatakować Cię Magią, a i bez Magii też nie było pola do popisu.I kierowaliście się tam, choć zatrzymał Was ten sam strażnik, któremu wcześniej zdaliście relację ze skradzionej sakiewki.
Ktoś do Ciebie machał, to chyba oni. Lub ktoś inny jeszcze nie wytrzeźwiał.
-
-
-
-
-
Vader0PL
Kuba1001 pisze:
Vader:
‐ Dokładnie. Więc proszę, śmiało. Zaczynaj. ‐ odrzekł, układając dłonie w piramidkę i opierając łokcie na blacie biurka. Zapewne miał na myśli Twój życiorys, referencje, opis załogi i okrętu oraz tym podobne.///Teraz przypomniałem sobie, że historia tej postaci to jedno zdanie ‘‐’
‐Studiowałem w Gilgasz, później szkoliłem się na wielu okrętach, by na koniec samemu sobie taki załatwić. No i tak od 5 lat jestem kapitanem Brygu… Zajmowałem się głównie transportem, choć wraz ze swoją załogą walczyć umiem. Załoga nie liczy sobie więcej, niż standardowa załoga tejże klasy okrętu. No cóż, mało tutaj jest gadania. -
-
Kuba1001
Vader:
‐ Jak rozumiem nie masz nic przeciwko wizycie kontrolnej na pokładzie?
Opliko:
//A ja nie mam żalu.//
‐ Taaak… A poza tym: Może wstąpilibyśmy do jakiejś karczmy? Padam z głodu.
Max:
Trafiłeś pod jego gabinet bez problemu, głównie dzięki wskazówkom innych strażników.
Taczka:
‐ Sto złota Cię zadowoli czy masz ochotę się potargować?
Wiewiur:
Właściwie to była grupa osób, a stali oni na pokładzie co prawda zacumowanego, ale nie połączonego żadnym trapem lub czymkolwiek innym z lądem, statku.Były tylko jedne drzwi, których dotąd nie sprawdziłeś.
‐ A Wy tu czego znowu? Nie wiecie, że poszukiwania tej sakiewki trochę nam zajmą?
-
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
Czy kojarzy tych ludzi z karczmy?Tarn
W sumie to na chwilę obecną ustawił się do drzwi plecami, tak żeby je dotykał. Poczeka aż kobiecinka strzeli w nie kulą ognia by móc wykonać skok w bok, czy coś.Troyus
‐ Znaleźliśmy jakieś zlecenie na Tablicy od Straży miejskiej. Myślimy, że moglibyście nam podać więcej informacji na temat tego zacnego zadania, którego zamierzamy się podjąć. -
-
Kuba1001
Vader:
‐ Czyli masz coś do ukrycia.
Max:
‐ A Ty co? ‐ spytał zdziwiony medyk, patrząc na Twoją ranę. ‐ Z bezdomnymi psami się żeś bił czy co?
Taczka:
Pokiwał głową i wydobył spod biurka trzy sakiewki, które Ci podał.
‐ W każdej jest to sztuk złota, jeśli mi nie wierzysz to możesz sam przeliczyć, choć trochę to zajmie.
Wiewiur:
Jak najbardziej, a przynajmniej kilku.Twój jakże sprytny plan się udał i z drzwi zostały ledwie zwęglone szczątki.
‐ Wywiesiliśmy ostatnio sporo zleceń, może coś konkretnego?
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ To brzmi interesująco… Mów dalej.
Taczka:
Trafiłeś tam bez problemu, a że było to serce handlu verdeńskiego i poniekąd serce handlu w ogóle to w broni mogłeś wybierać i przebierać, gdyż była tam cała gama broni białej i miotanej, dwuręcznej, jednoręcznej, różnej jakości i z różnego materiału, wykonana przez przedstawicieli najróżniejszych znanych ras.
Max:
‐ Gobliny to wredne ścierwa, pewnie przez wątpliwą higienę ugryzienie było tak groźne jak jakaś słabsza trucizna, także właź, zamykaj drzwi, siadaj na stołku i zaczekaj. ‐ wyjaśnił, wskazując owy mebel i biorąc się za przygotowania odpowiednich leków, mikstur i innych takich składników.
Wiewiur:
Stawiają trapy, to już coś.Udało się, lecz panujące wewnątrz ciemności utrudniały rozeznanie się w sytuacji.
‐ Ach, to… No, wreszcie mamy chętnych. Także powodzenia.