Miasto Gilgasz.
-
-
Taczkajestfajna
Bredan
Wstał, wyszedł z budynku i skierował się do tablicy ogłoszeń, gdzie poszukał jakichś zgłoszeń podróżników, którzy mogliby coś wiedzieć o artefaktach.Alek
Tak jak już sobie wmówił, nie ma zamiaru zostać z nimi dłużej niż do końca wyprawy, więc przywiązywanie się do osób na statku nie ma sensu. -
Kuba1001
Max:
Kij był długi, więc i tak oberwałeś… Boli i dzwoni, ale jakoś się trzymasz, podobnie jak czaszka.
Taczka:
Jeśli nawet ktoś taki był, to nie dawał ogłoszeń tego typu lub w takim miejscu, zapewne licząc na profesjonalizm i dyskrecję.W takim razie szykuje Ci się kilka miesięcy wspaniałej przygody.
Wiewiur:
Nic nie wskazuje na to, żeby zanosiło się na coś takiego.Brudna, śmierdząca i pełna typów spod ciemnje gwiazdy, wśród których dostrzegłeś Opoja w ciemnej zbroi płytowej, rękawicach z kastetami oraz dwuręcznym toporzysku opartym o stół, kiedy to chlał beztrosko piwo.
Skinął głową, akceptując ten plan. W sumie nie miał większego wyboru.
Ekspedycja:
Vader:
Jakoś się klimatyzują, jeśli chodzi o członków ekspedycji. Marynarze wykonują swoje zadania, podobnie jak żołnierze.
Kazute:
Rzeczywiście, nikt Cię tu nie męczył… Ale czy na pewno? W końcu poczułaś coś jakby ktoś szturchnął Cię w plecy…
Abby:
Otrzymaliście dwa rzeczowe kufle rzeczowego piwa, za którego trzeba zapłacić cztery sztuki rzeczowego złota.
Wiewiur:
//Ta.//
Max:
Z Twoją pomocą poszło nieco szybciej, dzięki czemu załadowaliście wszystko na pokład. -
-
maxmaxi123
Romanow
Tego nie przewidział. Próbował pomyśleć, czemu jego taktyka nie wyszła, ale za bardzo mu dzwoniło. No nic, przyjął pozycję niby bojową, to jest stał wyprostowany, z bronią wysuniętą w przód tak, aby można mu ją było łatwo zabrać.Hyun
//Oj, ja ci radzę coś nim zrobić. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyda się świeże mięsko.//
‐No, jak jeszcze mógłbym pomóc? -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Tego Twój przeciwnik nie spróbował, a zamiast tego znów zamachnął się, z tym że na Twoje nogi, aby Cię przewrócić.
Taczka:
Trafiłeś do jednej z wielu, niejakiego “Kordelasa,” gdzie to grog, piwo i tanie wino lały się strumieniami, ku uciesze licznych marynarzy będących pijanymi co do jednego. Menażerię uzupełniało kilku najemników, barman i kelnerki.//Przewijać, aż dopłyniecie?//
Ekspedycja:
Bulwa:
//A kiedy, tak mniej więcej, Cię obudzić?//
Kazute:
Czegoś, ściślej mówiąc, gdyż zauważyłaś małego Skrzeczka Różowołuskiego, który trącił Cię ponownie ogonem i zasyczał, trzymając się łapkami lin przy pobliskich żaglach.
Vader:
Takie wychodziły z reguły najlepiej i może nie stałeś się dzięki nim idolem okolicy, ale nie jesteś też dla nich jedną, wielką niewiadomą, o której nie wiedzą co sądzić.
Max:
Pokręcenie głową przez jednego z marynarzy było dość wymowną odpowiedzią.
Abby:
Taka jak właściwie wszędzie, więc raczej tak. Zresztą, zapłacić trzeba było, bo Krasnolud już zaczął osuszać swoją porcję. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
//Nie ma tak łatwo, to było do Wiewiura i Taczki.//
Max:
Udało się, co Twój przeciwnik skwitował kiwnięciem głową, a później ponownie wykonał zamach, tym razem na wysokości Twojego brzucha.
Taczka:
//Jutro zacznę w Archipelagu Sztormu. Znaczy się dziś później.//Marynarzy oczywiście nie możesz brać pod uwagę, w tym stanie ledwo co znajdą drogę na własny statek, ale kilku najemników obecnych w karczmie spojrzało na Ciebie z zainteresowaniem.
Ekspedycja:
//W sumie to jednak przewijam, niektórym dam znać w temacie lub na PW, czy coś działo się podczas podróży.
Zaczynacie dziś później w Archipelagu Sztormu, tam ma już być wzorowa obecność.// -
-