Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
Kuba1001
Wiatrowiej:
Możesz spróbować, a wiele wskazuje na to, że Ci się uda, w końcu odległość dzieląca Cię od wyjścia nie jest jakaś szczególnie wielka.
Vader:
‐ Nigdy jeszcze nie szmuglowałem dyplomaty. ‐ powiedział i potarł z zamyślaniem podbródek. ‐ Niby powinien być ten pierwszy raz, ale jednak wolę żyć, chyba że masz coś konkretnego, co zmieni moje zdanie.
Max:
Piwo opróżniłeś niemalże duszkiem, podobnie jak Krasnolud, który dosiadł się po chwili.
‐ Wiesz, co to jest? ‐ zagadnął po osuszeniu kufla, wskazując na stojącą pomiędzy Wami flaszkę.
Bulwa:
‐ To oczywiste, że jad, wszystko inne jest bezwartościowe, ale wątpię, żebyś zdołał zgładzić Mantikorę. ‐ odparł, a Ty nie byłeś w stanie wywnioskować czy chodzi mu o to, że jesteś Hobbitem, czy też może o to, że takie potwór jest zbyt wielkiego kalibru dla każdego pojedynczego łowcy potworów.
CC4:
Byłoby świetnie, gdybyś mógł go w ogóle unieść, a dopiero zrobić nim krzywdę komukolwiek poza sobą, to spory kawał żelastwa dla Orka tak słusznej postury. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Ma mi się opłacić, więc najpewniej złoto, ale może być też coś innego… Zaskocz mnie.
CC4:
Z nimi było już łatwiej, bo mogłeś je unieść. Niezbyt leżą Ci w rękach, w końcu to goblińska broń, ale innego wyboru zbytnio nie masz.
Bulwa:
‐ Jeśli będzie to prawdziwy jad Mantikory to powiedzmy, że z sześćdziesiąt sztuk złota za jedną. No i zależy, ile tego jadu w ogóle zbierzesz.
Max:
‐ Sprawa ma się, ku*wa, tak, że chyba będziemy łazić na patrole zawsze we dwóch, bo mam Cię przyczuć tego i owego, młody… A że najlepiej się cementuje przyjaźnie przy alkoholu, to strzelimy dziś po piwerku na mój koszt i chlapniemy sobie tego. ‐ wyjaśnił brodacz i odkorkował butelkę, nalewając tam trunku z flaszki, jakieś mętnej cieczy o fioletowym zabarwieniu i ostrym zapachu, który nie był zbyt przyjemny dla nosa. ‐ Kosa Śmierci. Chlapnij pierwszy, młokosie.
Wiatrowiej:
Owszem, udałoby Ci się i właściwie to się udało podczas próby. Tak czy inaczej, dostrzegłeś też światło, ale to raczej nic dziwnego, jeśli na górze naprawdę jest wychodek. -
-
-
-
-
maxmaxi123
Ładna nazwa. Szkoda tylko, że krasnolud się do niego nie zwracał równie ładnie. Słyszał od ludzi ze wsi, że krasnoludy to pijusy, a tacy kojarzą mu się z na ogół miłymi osobami. On taki nie był, ale nie wyklucza, że mógł też okazywać przyjaźń inaczej, na przykład poprzez zachęcanie do wypicie tegoż trunku. Wiele w swoim życiu wypił i uważa się za weterana. Szkoda tylko, że nie zdaje sobie sprawy z tego iż mniej więcej wszystko co on wypił i miało w sobie alkohol, to były jakieś tanie piwa których trzeba było pić baaardzo wiele aby się upić, no a że były tanie to rzecz jasna pił tego dużo. Dlatego też, poczuł się w obowiązku, aby udowodnić mu że nie jest w tym nowicjuszem i przepił wiele godzin swego życia, a zamierza i trzykroć więcej. Chwycił więc kielich, przechylił po czym wypił duszkiem do końca.
-
-
-
-
-
Kuba1001
CC4:
//Za te “bejsbole” to mam taką ochotę zabić Ci postać, że sobie nawet nie wyobrażasz.//
Była to najpopularniejsza broń, a i ludzi było tu najwięcej, więc masz w czym wybierać i przebierać.
Vader:
Już się na nim znalazłeś, więc sprawa z głowy.
‐ Tak, tak. Raz tylko uwierzyłem komuś na słowo, do dziś mam blizny. Tak więc oczekuję jakiegoś potwierdzenia. No i złota, nie przewiozę Cię tam za słowo i charytatywnie, zwłaszcza że mogę zginąć i stracić statek wraz z załogą.
Max:
To był zdecydowanie błąd, lepiej było wypić trochę, dla sprawdzenia, może dzięki temu efekt byłby słabszy, a tak to ledwo mogłeś utrzymać się na krześle, gdy przełyk, gardło i żołądek zaczęły palić Cię żywym ogniem, a oczy zaczęły łzawić jak nigdy dotąd. Mimo Twoich katuszy, Krasnolud zaśmiał się serdecznie, najwidoczniej bawiły go takie sytuacje i nie ma mu się w sumie co dziwić.
Bulwa:
Sklepikarz coś tam odmruknął, a Ty wróciłeś do tej samej karczmy, w której ostatnio nocowałeś. Niewiele się zmieniło, zastałeś nawet Magnusa, choć wyglądał, jakby się gdzieś wybierał…
Wiatrowiej:
Niewielkie pomieszczenie, w którym poza wychodkiem i wszelkimi przedmiotami niezbędnymi do utrzymania higieny przed, w trakcie i po użytkowaniu wychodka, nic ciekawego nie znalazłeś. Ani nikogo, ma się rozumieć.