Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Norbert!!! Chodź no tu pieszczochu!!! Mi pan nie uwierzysz, ale raczej uwierzysz swoim oczom.
Korobov: Smok wszedł do karczmy budząc niemałe zdziwienie, a na jego widok karczmarz krzyknął: ‐ O Pradawni! Co to za bydle?!
‐Smok miedziany‐miniaturka. Albo cgwilowo nie rośnie. Łatwo się pomylić.
Korobov: ‐ Niech się pani z tym wynosi! Klientów mi pozżera i karczmę spali!
‐Jak nie zionie. A z resztą… Chodź Norbert. I ani mi się waż robić jakieś żarty. //Smoki miedzianie słyną z poczucia humoru.
Korobov: ‐ Niech pani to zabiera! Już! Jeśli miałyby tu mieszkać to w piwnicy, ale boję się o moje wina.
‐Chodź Norbert, wychodzimy.
Korobov: Smok posłusznie wyszedł za Tobą, a karczmarz westchnął z ulgą.
‐Smoka się boją, malutkiego smoczka. A jakby 20 metrowego w polu zastali to co, gacie by posrali? Idziemy na kamień‐do niewolników, Maurycego i Norberta.
Korobov: Wszyscy poszli posłusznie za Tobą.
Rzołożyła się na jakiejś skale. ‐Śpimy. I żadnych uwag Norbert.
Skała nie była idealnym miejscem do snu, ale jakoś to było. Kiedy obudziliście się następnego dnia bardzo bolały Was plecy, karki i całe ciało.
‐Lepsze to niż być zeżatym co nie?‐ rozcierając generalnie wszystko.
Korbov: Jest już ranek, może 10:30. Przed Wami długa droga.
‐Są jacyś podejrzani? // A ten podpalony stragan to mojego szefa?
Bóbr: ‐ Było kilku, ale już złapaliśmy gnojka. //Nie.//
‐Dobra robota. ‐ Poszedł do jakiegoś do płatnerza. Rozglądał się za lekkimi pancerzami ale wytrzymałymi
Jaskier Zaczyna śpiewać od rana strojąc swoje struny głosowe. Ahsoka ‐Za mną marsz‐ idzie.
Bóbr: Kowali było wielu, a ten, na którego trafiłeś miał sporo różnych pancerzy. Korobov: Jaskier więc śpiewał, a Ahsoka szła.
Szukał takiego którego opisałem powyżej