Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Na schodach, przed domem siedział Twój szef paląc fajkę.
‐Byłem u Baryxa. Możemy pogadać w domu?
Kiwnął głową dopalając fajkę i wchodząc do domu.
Usiadł przy stole. ‐Powiedz mi… Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć o tym… Że jestes wampirem? Nie jestem donosicielem
‐ W swoim czasie. Należę do osób cierpliwych. Jak inni z mojej rasy.
‐Rozumiem… ‐ Wstał i poszedł do łóżka, zasnął
A więc spałeś do rana.
Wstał i poszedł na śniadanie
Na stole jak zwykle było mięso, sery, pieczywo, owoce, warzywa, a także coś nowego ‐ ryby.
A więc zjadł rybę i pieczywo, trochę warzyw. Kiedy skończył oczywiście zaniósł trochę niewolnikom Poszedł na targ niewolników.
Targ był już otwarty. Stali tam strażnicy, których przybyło od ostatniego zajścia. Poza nimi handlarze, kupcy i oczywiście niewolnicy.
Szukał straganu szefa
Był, ale pusty. Może dla tego, że Twój szef nadal je śniadanie?
Czekał na szefa.
Przyszedł po chwil z niewolnikami.
Stanął na straży. Czekał do południa
Wiedziałeś, że już południe po pozycji Słońca na niebie i po tym, że panował właśnie największy upał.
‐Muszę gdzieś iść. ‐ Poszedł do pałacu Baryxa
Strażnicy tak jak wcześniej przepuścili Cię.
Poszedł do tego pokoju co wcześniej