Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Starał się użyć magii cienia, by oddalić się na bezpieczną odległość, jak trzeba, to użył tej mocy dwukrotnie.
Bóbr: ‐ Blisko. Całkiem blisko. ‐ odpowiedział Lord, ale nie byłeś pewny czy potwierdza Twoje przypuszczenia, czy zbliżacie się do celu.
Vader: Trafiłeś pod okno pałacu z drugiej strony. Strażnicy, którzy tam byli pobiegli do rannego. Poszło łatwo. Może za łatwo?
Bez słowa za nim podążał.
Bóbr: Trafiliście do małej oazy. Rosły tam palmy daktylowe i kilka krzaków. Niedaleko pasły i poiły się wielbłądy.
‐Gdzie ten twój znajomy?
Bóbr: ‐ Szwenda się po okolicy. ‐ odparł wymijająco Lord.
‐Mhm. ‐ Rozejrzal się
Bóbr: Piasek, oaza, piasek.
‐Czekamy?
Bóbr: ‐ Nie mamy wyjścia. Nie traktuje dosłownie czegoś takiego jak punktualność czy poczucie czasu.
‐Rozumiem. ‐ Stal i czekał na znajomego swojego mistrza.
Bóbr: Przed Tobą wystrzeliła fontanna piasku, a z niej wyłonił się człowiek w pobrudzonych szatach. Był nienaturalnie blady i miał żółte oczy. ‐ Baryxie. ‐ powiedział kiwając głową. ‐ Kas’im. ‐ odpowiedział Lord również się kłaniając.
Spojrzał na brudasa ‐Witaj…
Bóbr: Kiwnął Ci głową. ‐ A Ty kim jesteś? ‐ zapytał.
‐Garaalt, uczeń Baryxa.
Wychodzi idzie się przespać.
Bóbr: ‐ Obyś miał więcej szczęścia niż Ci, którzy byli przed Tobą. Cichociemny: Wróciłeś do karczmy i do pokoju. Zasnąłeś bez problemu.
Przez chwilę pomyślał co mogło się stać z poprzednimi. ‐A…A co się z nimi stało?