Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nie wtrącał się do rozmowy, poczekal na jej koniec.
W końcu handlarz otrzymał kilka sakiewek złota, a klient odszedł z towarem, ale niezbyt zadowolony, to trzeba przyznać.
‐Witaj. Mogę u Ciebie przenocować?
Zdziwił się i chwilę się namyślał. ‐ A co się stało? ‐ zapytał wreszcie.
‐Nic takiego. Po prostu chcę tu przenocować.
‐ W sumie to nie mam żadnych gości i raczej nie będę mieć, więc wolny pokój zawsze się znajdzie.
‐Świetnie. Potrzebujesz może jakiejś pomocy?
‐ Biznes się kręci, więc raczej nie. Ale dzięki za chęci.
‐A, jak skończysz już pracować to musimy pogadac. ‐ WsZedł do domu wampira, poszedl do swojego pokoju i czekał na handlarza.
I czekałeś tak aż do zmierzchu, bo dopiero wtedy wrócił.
Wyszedł z pokoju szukając po domu handlarza.
Od razu zasiadł do spóźnionego posiłku, jak mogłeś się spodziewać.
Znait pojawił się daleko od murów, na jednej z bocznych ‐ jednak często uczęszczanych dróg. Wolnym krokiem szedł wzdłuż jej długości, powoli kierując się do miasta.
Powoli się do niego kierowałeś.
Tak więc robił to dalej, dopóki nie trafi przed bramę miasta lub kogoś nie napotka.
Nie napotkałeś, ale pod bramę trafiłeś, owszem.
Wiedział że strażnicy go zatrzymają… więc teleportował się do wnętrza miasta. Do jakiejś dzielnicy biedoty.
Dzielnica biedoty była… No cóż, biedna. No i brudna, pełna śmieci, szczurów, bezdomnych ludzi i psów oraz biednych mieszkańców miasta.
Szedł więc ową ulicą, wprost przed siebie tylko czekając aż ktoś przez przypadek stanie mu na drodze.
Wręcz przeciwnie, wszyscy Ci z drogi schodzili.