Miasto Ur
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Gdzieś w okolicach głównej bramy, głównego placu lub targu niewolników?
Korobov:
Z racji tego, że nie kazałeś im jeszcze nic zrobić, nie poruszyli się nawet o milimetr.
Wiewiur:
//Chyba tak.//
I ruszyliście, bez problemów trafiając pod główną bramę, gdzie też miejscy strażnicy zafundowali Wam klasyczną aż do bólu odprawę:
‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Z racji silnych straży w tych rejonach, raczej odpada.
Wiewiur:
No nie do końca, bo o ile on się wylegitymował za siebie, to Ty musisz zrobić podobnie.
Korobov:
Obaj asystenci natychmiast się rozeszli, aby dostarczyć Ci wszelkie potrzebne składniki. Co oczywiste, wkrótce je otrzymałeś, choć znalezienie liści trwało najdłużej. -
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
‐ Poświadczysz za niego? ‐ spytał strażnik Twego pana, unosząc brew.
‐ Tak. ‐ odpowiedział bez wahania, tamten zaś wzruszył ramionami i pozwolił wejść Wam obu.
Korobov:
‐ A co ma włos z zadu do smaku? Jak niby ma go poprawić? ‐ spytał jeden z akolitów, jednocześnie kładąc nacisk na słowa “zadu,” “smaku” i “poprawić.”
Vader:
Dzielnice mieszkalne, kupieckie lub rozrywkowe? -
-
-
-
-
-
-
-
-