Miasto Ur
-
Kuba1001
Vader:
Lub mogłeś pomylić się w swoich rachunkach czy też nie dostrzec trupów.
Ork zaprzeczył ruchem głowy i sam wstał, opierając się ciężko na swojej broni, jaką był dwuręczny topór.
‐ Też idę.
Max:
Po chwili dołączyli do Ciebie pozostali Lichwiarze, ludzie w charakterystycznym odzieniu Gildii, uzbrojeni w noże do rzucania, jednoręczne miecze i sztylety. Spojrzeli na siebie, później na Ciebie i bez słowa ruszyli dalej, najpewniej w kierunku domu Waszego celu.
Zohan:
Dobrych najemników nigdy nie dość, więc w końcu znalazłeś pracę u pulchnego handlarza, który chciał przetransportować swoje dywany, ceramikę i inne luksusy do Verden, w czym potrzebował licznej obstawy, bo i karawana była spora, tak więc mimo wynajęcia już tuzina chętnych, wciąż szukał następnych. -
-
maxmaxi123
Cóż, nieco się obawiał tego, że zbyt będą rzucać się w oczy, ale cóż, skoro się tak ubrali, to najpewniej nie ma się czego obawiać. Ruszył więc za nimi.
//Tu chcę wiedzieć, jak to zazwyczaj załatwiają. Przychodzą i otwarcie mówią, że przyszli po niego, czy jednak bardziej po cichu? Bo stawiałem na to drugie, ale teraz jednak jestem za tym pierwszym. Albo najlepiej, jakbyś przedstawił pokrótce taką typową akcję, bądź dał linka (jeżeli pamiętasz) do fabuły kogoś, kto też został Lichwiarzem? -
-
Kuba1001
Vader:
Niestety, albo sam je zamknął za sobą, gdy biegł do Smoka, albo zrobił to za niego ktoś inny.
Max:
//Nie było nikogo takiego.
Pierwszy wariant, ergo “Pan pójdzie z nami” jest używany, gdy ma się do czynienia z kimś, kogo trzeba nastraszyć, ale nie zabić, aby spłacił długi.
Drugi, czyli cicha akcja, stosowana jest, gdy ktoś ma zginać, a więc w takiej sytuacji.
Niby jak mieli się ubrać, przecież to ich regulaminowy stój, a i gość powinien zdawać sobie sprawę z tego, że ma pętle na szyi, więc nijak zdziwi go ich widok.//
‐ Znasz plan? ‐ zagadnął jeden z Lichwiarzy, gdy zagłębialiście się powoli w tę dzielnicę miasta, w której znajdowała się kuźnia Waszego celu.
Zohan:
‐ Pięćdziesiąt sztuk złota na łeb każdemu najemnikowi, jeśli poginiecie po drodze, to trochę dorzucę, ci którzy najbardziej wykażą się podczas misji też mogą liczyć na premię. -
-
-
-
-
maxmaxi123
‐ Pamiętam, jak mi mówił, że mają trafić do niego. Razem z resztą.
//Kuba1001 pisze:Max:
Tak, to by się zgadzało.
‐ Pewien kowal i dwaj jego pomagierzy. Ich dług jest na tyle wielki, ze Gildia planuje przejąć ich kuźnię, towary oraz ich samych, a później sprzedać, dlatego wszystko i wszyscy mają trafić do nas w stanie nienaruszonym. Ponadto miej na uwadze, że kowal jest byłym żołnierzem, weteranem walk na pustyniach Nirgaldu i Plugawych Ziemiach, a pewnie i jego uczniowie zostali przeszkoleni choć trochę w wojennym rzemiośle.A to dla ciebie, cobyś szukać nie musiał.
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Po jakimś czasie znaleźliście odpowiedni budynek, bowiem była to kuźnia, wokół którego jednak brakowało żywej duszy.
Wiewiur:
Trafiłeś tam bezproblemowo, w końcu był to dość charakterystyczny lokal.
Zohan:
No cóż, rozkazy na pewno dostaniesz w chwili wyjazdu karawany z miasta, a dopytanie się o odpowiedni termin też nie jest takie głupie, może zdążysz jakoś zagospodarować ten czas?
Vader:
‐ Po kiego? ‐ zapytał, niezbyt uradowany koniecznością jakiegokolwiek wysiłku, w końcu jego rany nie pozwalały na wiele.
Taczka:
‐ Mój awanturniczy żywot nie sprzyjał znajdywaniu kandydatek na żonę, a gdy już osiadłem na stałe, moje myśli zaprzątały inne sprawy, więc będziesz pierwszą… Poza tym to chyba dobry moment, aby uświadomić Cię, że tutaj nie panuje monogamia i mogę posiadać do pięciu partnerek… Jak mówiłem wcześniej, będziesz musiała przyzwyczaić się do nowych warunków życia, a więc nie tylko klimatów, ale i zwyczajów oraz wielu innych. -
-