Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
A to na spokojnie.
Konie Wam odebrano i zabrano do stajni, a ludzie czekali i po chwili wrota pałacu otworzyły się.
Nadal czekał.
Większość zaczęła wchodzić, a głupio zostać tu tak samemu.
Wszedł za nimi. ///Jako któryś z kolei, ale w głębi duszy 666‐ty.
//Prędzej jako 69 ‐ ty.// Więc wszedłeś i trafiliście do wszystkim znanego holu z paniami do towarzystwa, alkoholami i grami hazardowymi.
A coś, co interesowało <u>spokojnego</u> Xaviera?
Cóż, wypada usiąść, odpocząć i coś zjeść.
No tak. Więc to robi. Nie są to jakieś skomplikowane czynności, prawda?
Nie, dość łatwo znalazłeś stolik. Teraz wypada zagadać do jednej z kelnerek o posiłek.
Poczekał, aż jakaś będzie mieć czas po obsłużeniu tamtych gęb i Riverta.
Akurat obok przechodziła jakaś kobieta.
Kelnerki miały ubrane coś szczególnego?
Krótkie koszulki odsłaniające brzuch i ze sporym dekoltem, krótkie spódniczki, pończochy, przynajmniej jeśli o to Ci chodziło.
A ta kobieta jak była ubrana? Chciał mieć pewność, że nie woła “kelner” do kogoś, kto ma równe szanse z nim w walce.
Była ubrana tak samo, jak wcześniej zostało Ci przedstawione i jest dość drobnej budowy.
‐Przepraszam. Pani również jest kelnerką? Chciałbym coś zamówić. Pomimo swoich zdolności do mordowania innych, wiedział, że szacunek należy mieć do każdego, kto mógłby go mieć do niego.
‐ Słucham? ‐ zapytała i jakąś chwile mierzyła Cię wzrokiem. ‐ Jesteś tu nowy, prawda?
‐Wynika to ze słów, czy z ubioru?
‐ Po prostu kojarzę twarze i Ciebie widzę tu pierwszy raz.