Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Zauważyłem. Znasz jednak kogoś, kto się w tym specjalizuje?
‐ A czemu miałbym znać? Uważasz, że wszyscy Magowie znają siebie nawzajem?
‐Nie. Pytam się, ponieważ nie jest to aż tak duże miasto.
‐ Jestem tu tylko przejazdem.
Po twoim ubiorze wnioskuję, że jest Pan alchemikiem. Czy to prawda ?
‐A więc skąd przebywasz?
Zero: ‐ No… Ale chyba niezbyt dobrym, bo znów to cholerstwo jebło! Vader: ‐ Jestem najemnikiem i wędrowcem.
‐Więc żadna praca nie hańbi i nigdzie nie jest za daleko?
‐ Można tak powiedzieć.
‐Rozumiem.
‐ To dobrze.
Milczał.
On również.
‐ Nie chodzi o to… Po prostu muszę wiedzieć… Co wiesz o smokach ? ‐ Spojrzał na niego… Nie chciał nic okazywać, żadnych uczuć ani niczego.
Dłuższa, niepokojąca cisza się przeciągała.
Zero: ‐ Duże gady. No… co jeszcze? Latają, zioną ogniem, zżerają dziewice… Każdy to wie. Vader: Owszem, przeciągała, aż nie wypełniły jej kroki Maga, który najwidoczniej postanowił odejść.
Krótka, gównowarta rozmowa. Odwrócił się i odszedł.
I odeszliście w przeciwnych sobie kierunkach.
No i dobrze, do końca trzymał się tego, że nie ma złych intencji.
I tak było.