Miasto Kasuss
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Abbei_The_Toy_Maker
**Sylvia w końcu zaczyna istnieć **
W sporym kotle kręciła się w koło gotująca się zupa. Sylvia nie raz przyrównała się w takim momencie do czarownicy z bajek, jednak dla odmiany poprawiała innym życie, zamiast je niszczyć. Po pomieszczeniu rozchodził się calkirm przyjemny zapach warzyw i przypraw. Byłoby też mięso, ale akurat go nie miała. Kątem oka spoglądała też na bawiące się niedaleko dzieci, najmłodsze, które potrzebowały opieki i obserwacji najlepiej cały czas. Dziś była nawet w dobrym humorze, a wśród dzieci panował względny spokój. Dethan był w mieście, ponoć coś załatwiał. Sylvia zamiast jednak się zastanawiać, skupiła się na dokonczeniu zupy. Posiłek już niedługo. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Zamiast odpowiedzi ktoś otworzył drzwi, a był to nikt inny jak Dethan, z twarzą wykrzywioną grymasem bólu. Cóż, miał do tego powód, bowiem w jego łydce tkwił bełt z kuszy, podobny miał między łopatkami, zaś jedną ręką tamował krwawienie z rany na głowie.
‐ Nie wszystko poszło tak… Tak jak… zaplanowałem… ‐ wydusił, a nawet zdobył się na lekki uśmiech, a później nie wytrzymał i upadł.