Miasto Kasuss
-
Kuba1001
Max:
//Wpie**ol raczej.//
Był tam Twój znajomy Elf z patrolu.
‐ Szef wzywa, lepiej się zbieraj.
Kasuss:
Miejski gwar nie ustawał ani na chwilę i właściwie codziennie był identyczny, acz dziś wydawał się jakiś taki cichszy, bardziej odległy…
Taczka:
‐ Tyle, ile to będzie konieczne, więc uważam, że kilka dni, nie więcej. -
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Pokiwał z ulgą głową, rzucił jeszcze kilka podejrzliwych spojrzeń wokół i wszedł do środka z powrotem.
Max:
‐ Macie przesrane. ‐ dodał równie rzeczowo, co jednocześnie enigmatycznie. ‐ Nie chciałbym być ani na Twoim miejscu, ani na jego.
Abby:
Nic podejrzanego nie zauważyłaś lub usłyszałaś, jedynie jakiś dachowiec przechadzał się niedaleko. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Odpowiedź na każde z Twoich pytań jest twierdząca.
Abby:
Właściwie to były to Drowy, lecz przyszły z jego winy, a nie znasz żadnego Nekromanty, który wskrzesiłby ich truchła i zaprzągł do roboty przy naprawie dachu.
Taczka:
Pozwolił, oczywiście. No i po wejściu musiałaś mu po prostu przyznać rację, gdyż z zewnątrz budynek rzeczywiście był ruderą, a w środku obfitował w luksusy o jakich tylko mogłaś marzyć. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-