Miasto Kasuss
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 Choć spojrzał w Twoim kierunku i na pewno Cię zauważył, skupił się na robocie. A przynajmniej chłopak, bo pies podbiegł do Ciebie od razu, zaczynając się łasić i wesoło merdać ogonem. Ogonami. Bo miał dwa.
 Max:
 Zasnąłeś, a obudziła Cię odgrywana na trąbce pobudka. O dziwo, był to ten jeden z nielicznych razów, kiedy witasz ten irytujący dźwięk z ulgą.
 Abby:
 I tym razem zdołałaś kupić takie same mięso, u tego samego handlarza, na tym samym stoisku.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Abby: 
 //Miałem na myśli, że już to zrobiłaś, ale okej.//
 Udało się i teraz w sumie masz dwie opcje: Powłóczyć się po mieście lub wracać od razu do domu.
 Taczka:
 Pies był niezwykle wesoły z tego powodu, więc polizał Cię po twarzy i przewrócił się na grzbiet, abyś mogła podrapać go po brzuszku.
 Max:
 Musi, żeby zasygnalizować, że jest i żyje. Niemniej, gdy na zbiórce rozdzielali zadania, Ciebie jakoś nikt nie wyczytał.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 ‐ Nie daj się zwieść, gryzie. ‐ powiedział do Ciebie chłopak, nie odrywając wzroku od broni, która czyścił.
 Max:
 //Miałem na myśli, że takie jakiego byś chciał musiałoby być poza miastem, a takie zwykłe, mniejsze jest niedaleko koszar, podobnie jak w Gilgasz, gdzie też masz postać strażnika.//
 Trafiłeś tam bez problemu, akurat jeszcze nikogo nie było.
 Abby:
 Mniej więcej w połowie drogi Twoją uwagę zwróciła dość duża liczba Mrocznych Elfów w okolicy, ale zawsze to może być tylko przypadek lub zbieg okoliczności.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Max: 
 //Nie do ćwiczenia Magii, bo to chciałeś robić.//
 Abby:
 Idąc tak, wpadłaś na pewnego człowieka w stroju przypominającym jakiegoś kupca, którego z pewnością widziałaś po raz pierwszy.
 ‐ Och, przepraszam najmocniej, ale chyba się zgubiłem. ‐ wyjaśnił, wskazując na mapkę. ‐ Nie mogłaby mi pani wskazać drogi na główny rynek?
 Taczka:
 ‐ Verof. ‐ odparł, a pies wstał, gdy tylko przestałaś go głaskać i podbiegł do chłopaka. ‐ Miło Cię poznać.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 

 
  
 