Miasto Kasuss
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Kazute:
Choć robiłaś to wiele razy, to zmiana punktu widzenia o jakieś dwadzieścia centymetrów w dół zawsze była trudna do przyzwyczajenia. Niemniej, udało się.
Taczka:
Mając Twoją zgodę, rozwiązał najpierw linę opasaną wzdłuż talii, którą przywiązano Cię do kolumny, a potem rozwiązał wszystkie więzy krępujące Ci dotąd ręce.
‐ Wszystkie Gobliny są głupie, ale te wyjątkowo. Tutaj możemy znaleźć wszystko, zwłaszcza że mój pies stoi na czatach, będę mieć odpowiednio dużo czasu, żeby zdążyć Cię z powrotem związać, zakneblować i uciec stąd, nim ktoś się domyśli… Dla pewności zabiorę też wszystkie ciekawe rzeczy ze sobą.
Nie był to głupi pomysł, Ciebie zawsze mogliby przeszukać lub znaleźć coś podczas obmacywania, a jemu to nie groziło. W ten sposób trzymał też wszystkie karty w garści, bo rzeczywiście musiałabyś go stąd zabrać, aby dowody nie przepadły.
‐ Czego konkretnie mamy szukać?
//Nie jestem pewien, czy wspomniałem gdzieś o tym wcześniej, ale chodzi głównie o to, czy ten Goblin jest z Czarnego Słońca, a jeśli tak, to czy ta organizacja planuje dalej mścić się na Magu i jego Łakach po tym, jak wygnali ich z Gilgasz.// -
Kazute
Przebrała… To jest, przebrał się w odpowiednie szaty, założył topór na plecy i wyszedł z domu, zamykając drzwi na klucz. W tym mieście zamknięte wejście to podstawa, by ktoś nie pożyczył sobie twojego dobytku bez pytania by nigdy nie oddać.
‐ Stary, znam zaje*istą karczmę, w której można dostać ciekawe zlecenia. Idziemy tam! ‐ zadecydował i ruszył dziarskim krokiem w stronę przybytku, w którym nie tak dawno jeszcze był i podglądał zbuntowanego człowieczka. -
Kuba1001
Droga tam upłynęła Wam bez większych trudności, nie napotkaliście nikogo na tyle głupiego, odważnego lub schlanego, aby próbował Was jakoś zatrzymać, wyglądaliście na typowych kabanów i sku*wysynów spod najciemniejszej gwiazdy. Wchodząc do środka, zauważyłeś, że lokal nieco się wyludnił, ale człowiek i Hobgoblin dalej siedzieli w środku, choć teraz już chyba nie rozmawiali o interesach, o czym może świadczyć wesoły ton rozmowy i plączące się języki, z czym ma wspólnego pewnie sporo piwa, które w siebie wlali, tudzież czegoś mocniejszego.
-
-
-
-
-
Kazute
Podszedł do lady, za którą zwykł stać karczmarz. Zirytował się nieco, gdyż jeszcze się nie przyzwyczaił, że jest niższy. Ktoś inny mógłby uznać, że powodem irytacji była wysoka lada.
‐ Piwo. Tylko takie lepszej jakości. Dwa kufle ‐ złożył zamówienie, drapiąc się po swojej długiej, bujnej brodzie. Potem zwrócił się do Orka. ‐ A Ty zielony sukinkocie chcesz coś? Ja dziś stawiam. -
-
Kuba1001
Kazute:
‐ Kosę Śmierci. ‐ odparł tamten niemalże bez namysłu, a potem jednak zastanowił się chwilę. ‐ Albo nie, chlałem wczoraj. Trollowy Grzmot i jakiejś dobrej gorzałki na popicie. ‐ powiedział i ruszył zająć jeden ze stolików. A że wszystkie były zajęte, to podszedł do kilku cherlawych kupców, handlarzy czy innych przemytników, najwidoczniej bez obstawy, i jednym warknięciem sprawił, że tamci w przypływie manier i kultury postanowili oddać mu zajmowane miejsca i opuścić lokal, zostawiając nawet niedojedzone mięso, z czego Ork skwapliwie skorzystał.
Taczka:
Odebrał je od Ciebie i obejrzał, najwięcej uwagi zwracając na pieczęć. Po chwili namysłu uznał, że lepiej ich teraz nie otwierać, i schował je pod fałdy ubrania, tak jak jakieś dokumenty, które sam znalazł.
‐ Masz jeszcze pomysł, gdzie możemy poszukać lub czego? Bo jeśli nie, to będę musiał stąd uciekać, żeby to, co znaleźliśmy, nie wpadło w ręce Goblina i jego sługusów i żebyśmy nie zapłacili za to głowami… -
-
-
Kuba1001
Kazute:
‐ Dwanaście. ‐ odparł barman, gdy podliczył cenę wszystkiego. ‐ Cztery za piwa, pięć za Grzmota i reszta za gorzałkę.
Taczka:
‐ Lepiej ich teraz nie otwierać, niech zrobi to ten Twój nowy pan… Postaram się wypytać o to jakieś Gobliny, są głupie, a do tego gadatliwe, zwłaszcza jak się upiją, a chleją praktycznie codziennie… Ty też miej uszy i oczy otwarte, a teraz podejdź. ‐ powiedział, stając w pobliżu kolumny, do której byłaś wcześniej przywiązana. ‐ Muszę stąd uciekać, żeby mnie nie złapali, i zostawić Cię tak, jak zastałem, żeby nie nabrali podejrzeń. -
-
Kuba1001
Zanim przywiązał Cię do niej linią w talii, zaczął od związania Ci rąk za plecami w nadgarstkach, ramionach i przedramionach. Dopiero wtedy Cię unieruchomił i zakneblował usta. Co ciekawe, choć wszystko wydawało się na pierwszy rzut oka takie samo, to czułaś, że wszystko zawiązał luźniej, mogłabyś więc się nawet rozwiązać, a bez tego więzy nie cisnęły Cię tak mocno, knebel też był do zniesienia.
‐ Uważaj na siebie i do zobaczenia jutro. ‐ rzekł, sprawdzając ostatni raz, czy zabrał wszystkie listy i dokumenty, a potem odszedł, uprzednio zatrzymując się na chwilę i całując Cię lekko w policzek.