Archipelag Sztormu
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka, Wiewiur:
Idąc kamiennym korytarzem natknęliście się nie tylko na wilgoć i morską sól, ale też liczne płaskorzeźby, pochodnie i inne ozdoby. Przejście było pozbawione rozgałęzień, więc po kilku minutach z okładem trafiliście do dużego, głębokiego i przestronnego pomieszczenia, w którym to zauważyliście przynajmniej kilkudziesięciu dzikusów stłoczonych wokół kamiennego piedestału, gdzie nagi, przyozdobiony w skóry, pióra, futra, drewniane ozdoby i akwamaryn mężczyzna odprawiał jakieś dziwne rytuały, w czym akompaniowało mu kilku muzyków na prostych instrumentach. Poza tym dostrzegliście tuzin strażników, wyposażonych podobnie do tych, których pozbawiliście życia przed wejściem, rozstawiony równomiernie wokół tłumu, a konkretniej za nim, aby nie przeszkadzać mu w podziwianiu obrzędów, które zapewne miały na celu uchronić ich wszystkich przed okrutnymi najeźdźcami, czyli Wami.
Ekspedycja:
Max:
Kilkunastominutowy spacer po pokładzie okrętu boleśnie uświadomił Ci, że najwidoczniej ozdoby nie działają w ten sposób, o ile działają w ogóle.
Abby, Wiewiur:
W rzeczy samej, czekacie, tak jak marynarze i ogółem wszyscy poza Waszym dowódcą, który próbuje nawiązać kontakt z tubylcem.
Vader:
Odpowiedział Ci coś, czego kompletnie nie mogłeś zrozumieć, i nakreślił dłońmi spory okrąg w powietrzu przed sobą.
Kazute:
Gęsta roślinność skutecznie kamuflowała jego obecność, więc możesz przekonać się o tym w tylko jeden sposób. Jedyną pozytywną nowiną jest to, że najwidoczniej to samotny łowca, wojownik, maruder lub zwiadowca, ponieważ nikt inny nie wyszedł za nim z wody, choć nie daje Ci to stuprocentowej pewności, że nie ma gdzieś ukrytych przyjaciół. -
-
-
-
-
Kazute
Jeśli rzeczywiście jest tylko jeden, to większego problemu w zlikwidowaniu go nie będzie. Ostrożnie się przyczaiła, starając się być jak najbliżej swojego celu, po czym stworzyła dym, by go oślepić. Następnie błyskawicznie sama zamieniła się w pył i podleciała do jego pleców, by już w normalnej formie wbić krokodylowi zatrute ostrze w szyję. Jeśli to się udało, natychmiast odskoczyła.
-
-
Kuba1001
Taczka, Wiewiur:
‐ Na razie? Czekamy. ‐ odparł Mag, wskazując na kapłana. ‐ Jeśli zabiję go w odpowiednim momencie, jest szansa, że uznają mnie za nowego wodza… Jednakże tamci strażnicy mogą przeszkadzać, więc wyeliminujecie ich na mój sygnał. Czy to jasne?
Ekspedycja:
Max:
//Okej.//
Vader:
Zamrugał kilka razy, ale innej jego reakcji nie wywołałeś, niestety.
Wiewiur, Abby:
Czekacie, tak jak Wasi kompani.
Kazute:
Kroken miał na plecach kark, nie szyję, a do tego chroniony pancerzem z łusek, tarczek i tym podobnych, które skutecznie zatrzymały atak. Aby go zabić, lepiej byłoby zaatakować od przodu, gdzie właśnie była niechroniona szyja. Niemniej, bestia zaryczała głośno i machnęła swoim ogonem, przewracając Cię. Później odwrócił się i wzniósł swoją broń w górę, z celem wiadomym. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur, Taczka:
‐ Ustalcie to między sobą, nie robi mi to większej różnicy. ‐ odparł Mag po krótkiej chwili zastanowienia. ‐ Jednakże miejcie na uwadze, że oni wszyscy mają być martwi, ale tylko oni, żaden inny tubylec nie może ucierpieć.
Ekspedycja:
Wiewiur, Abby:
//To Wy może jednak po prostu nic nie piszcie i włączcie się później?//
Czekacie.
Kazute:
Gdy buchnęłaś mu dymem w twarz, spróbował on przetrzeć jakoś oczy, co sprawiło że przypadkiem zablokował cios Twojej broni swoją pancerną skóra na dłoni. Chwilę później zorientował się, że jakoś przeniosłaś się zza jego pleców, więc jedną dłonią wciąż tarł oczy, a drugą wymierzył solidny cios wycelowany w Twoją głowę.
Vader:
Trup był już częściowo skonsumowany przez padlinożerców, którzy uciekli, gdy zaczęliście się zbliżać, jednakże dzikus bez problemu poznał czym on jest i powiedział coś w swoim języku, a później podszedł i splunął kilka razy na zwłoki.