Wieże te mogły pomagać odnaleźć się w okolicy, zapamiętał sobie żeby niszczyć je jeszcze nawet przed atakiem na samo miasto . Wjechawszy na rynek starał się znaleźć jakiś ratusz lub ważniejszy budynek .
Było coś na kształt ratusza. Również kamienny, ale niski budynek. Mało imponujący.
‐ Nic nie było w środku! ‐ zakomunikował jeden z żołnierzy, gdy tylko Cię zobaczył. ‐ Mimo to znaleźliśmy drzwi, najwidoczniej chronione Magią.
Poprowadził Cię przez to co zostało z nadziemnej części ratusza. Później znaleźliście się przed drzwiami, które Krasnal otworzył. Poprowadził Cię kamiennym korytarzem w dół, a tam trafiłeś na kilku innych żołnierzy i Maga Ognia stojących przed niemal identycznymi wrotami co te na górze.
‐ Hmm . Cofnijcie się za mnie . To co teraz zrobię może być dość ryzykowne .‐ gdy wszystko co było przed nim przemieściło się za niego stwierdził ‐. Oran Thurejh !
Wojsko pochowało martwych, kończyło palić truchła Goblinów, a także wystawiło straże, ustawiło polowe fortyfikacje i zaczęło biesiadę. Wszyscy jedzą, piją, grają w karty, piją, tłuką się po mordach, piją i… A no tak: Piją.
Czyli robią to co krasnoludy potrafią robić najlepiej, i to dobrze . Niech sobie wypoczną . Skierował się do swego namiotu, siedziby czy jakiegokolwiek miejsca gdzie dostrzegł Thana lub Thorgrima .