Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Jestem ku*wa spokojny! Jestem pie**oloną oazą spokoju! Wykrzyczał magowi prosto w twarz.
‐Właśnię widzę. Ciebie i twoje nieodpowiedzialne zachowanie! Nie chcę być niańką!
‐Dobra Hoołk. Ja przesadziłem. A teraz mam ci coś do przekazania odnośnie tej sprzeczki w barze. Nadstaw ucha. Powiedział już uspokojony.
‐Nie będziesz mi do niego krzyczał?
‐Nie. Obiecuję. To bardzo ważna sprawa.
Nachylił się.
Je**ął go pięścią z całej siły w twarz. ‐Jak kuwa mogłeś mnie zablokować?! Chciałeś by ta suka mnie zabiła?! Zapytał wrzaskiem wkuwiony wygnaniec.
Z użyciem magii dusz postarał mu się wyłączyć sprawność kończyn dolnych. Po to, by upadł. ‐Mów co chcesz, postąpiłem słusznie i w pewien sposób dyplomatycznie.
//Zakładam, że Bulwa upadł, a Wy sobie nie przeszkadzajcie.//
‐ Możemy już iść łupić i palić? Ludzie się przydadzą?
//Idźcie już łupić te wiochy, bo mam tę fabułę dla Was, a tu jej nie zrealizuję :V//
‐Dobra. Postanowione. Są tu jakieś wioski w pobliżu? Najlepiej na zadupiu. Zapytał Zefir.
‐Na innym kontynencie.
‐A te jaszczurek pod górą?
‐W se… NIE. Nie ma takiej opcji.
‐ To gdzie można? Poza innym kontynentem.
‐Im dalej od Góry i bardziej głupia rasa, tym lepiej.
//HALO BARANY, RUSZAĆ DUPY//
‐Ile kosztuje podróż na kontynent w taki razie? Zapytał licząc swój dobytek.
‐Pieszo możemy się przejść.