Pracowaliście bez wytchnienia, posiłku czy chwili przerwy tak długo, że gdyby nie zdziwiony okrzyk studenta o zapadającym na zewnątrz zmroku to najpewniej wciąż pracowalibyście dalej.
Pokiwali głowami, opierając się o ściany i siadając na podłodze, aby wymienić szeptem kilka uwag bądź złapać chwilę oddechu, czekając na jakieś instrukcje.
Wymigali się różnymi grzecznościami i opuścili pracownię, wszystko miało swoje granice, a oni najwidoczniej woleli pozostać na relacjach nauczyciel‐uczeń, a nie spoufalać się zbytnio.