Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Las wydawał Ci się miejscem znacznie urokliwszym, gdy pozbyłeś się tego zagrożenia w postaci wielkiej bestii.
Ruszył w stronę wielkiego kamienia, samotny warg niezbyt mu pasował, więc co chwila przez myśl przechodziło mu, że są tu orki.
Kamień znalazłeś, a jeśli chodzi o Orków, to wręcz przeciwnie.
Wzruszył ramionami, musiał się pomylić. Jego instynkt się starzeje. Skierował się w stronę miasta, a dokładniej karczmy.
Trafiłeś tam bez problemów.
‐Piwo. Machnął ręką w stronę barmana o ile obsługiwał kogoś innego, a jeśli nie to po prostu mu to powiedział.
Słyszał i nie miał innych zajęć na głowie, więc dość szybko dostałeś spory kufel dobrego, pieniącego się i ziemnego piwka.
Zaczął sączyć nektar bogów patrząc w ścianę.
Drewniana, prosta ściana pokryta brązową farbą. Trzeba przyznać, że jak na ścianę, ma trochę uroku.
‐Ciekawe… Pomyślał okłamując samego siebie. Dopił piwo i wyciągnął sakiewkę. ‐Ile?
‐ Dziś na koszt firmy. ‐ odparł karczmarz. ‐ Jakiś Elf wydał tyle, ile zarabiam w ciągu kilku dni.
‐Chyba wiem który. Uśmiechnął się pod nosem. ‐Na samo piwo wydał?
‐ Mówił, że ma dobry humor, to stawiał każdemu w karczmie. A miałem tu pół tuzina Krasnoludów.
Zaśmiał się. ‐Ja mu te pieniądze dałem, chyba trochę za dużo. Wstał oddając kufel i rozejrzał się po karczmie.
Karczma nie zmieniła się od Twojej ostatniej wizyty.
Skierował się więc do wyjścia, a dokładniej do domu by się przespać.
Trafiłeś tam. Zasnąłeś. Obudziłeś się rankiem.
Jak zwykle, ubrał się i znowu ruszył do koszar.
Tam spokojnie, ale przy bramie panowało spore poruszenie. Było tam kilkanaście osób, zarówno cywile jak i strażnicy.
Podszedł bliżej poprawiając kołnierz. ‐Czemu taki ruch? Spytał bylejakiego żołdaka.