Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐No, wchodzę.
‐ Ale pamiętaj, że teraz masz dwie drogi: Zostać w bandzie, albo opuścić ją. Ale z tym opuszczaniem sprawa ma się tak, że nie do końca byś przeżył.
‐A kto umarł, ten nie żyje. Pozostanę.
‐ No to kuwa świetnie! ‐ krzyknął i zamówił jeszcze dwa kufle, jeden wręczając Tobie. Drugi uniósł do toastu. ‐ Za kuwa bandę! Zdrowie!
‐Za bandę! Wypił.
On również i po chwili zamilknął. Chyba niedługo dopadnie go sen.
‐Śpisz, czy pijesz?
Wzniósł głowę i spróbował sięgnąć po kufel, ale głowa znów mu opadła i zasnął.
Dokończył swój i pozostał przy nim. W końcu on płacił.
Godziny leciały, a karczma zaczęła powoli się wyludniać. ‐ Macie zamiar tu czekać do usranej śmierci, panowie? ‐ spytał barman, gdy posprzątał i z klientów zostaliście tylko Wy dwaj.
‐Jeżeli pan go obudzi, to wyjdziemy dość szybko.
‐ Obudzić pijanego Krasnoluda? ‐ spytał i spojrzał na Ciebie z mieszaniną strachu i zaskoczenia. ‐ Powaliło Cię?
‐Więc zostajemy.
‐ Jasne. Jak chcesz to dam Wam kluczyk od pokoju, pójdziecie jak się obudzi.
‐Przyszliśmy się napić, nie nocować. Ale niech będzie, przynajmniej mój znajomy będzie miał kilka dobrych słów o tym miejscu.
Skinął głową i poszedł po kluczyk i rzucił go Wam na stół. ‐ Pięć złota, jeśli jeszcze nie przechlaliście.
Tym razem postanowił zapłacić z własnej kieszeni. ‐Proszę.
Zabrał monety i wyszedł, zapewne by się położyć, z Wami został tylko jego pomocnik i karczemny wykidajło.
Teraz czekać, aż krasnolud się obudzi. Przy okazji starał się lekko drzemać.
Drzemka szybko przerodziła się w sen, ale ten nie trwał długo, gdyż obudziło Cię uderzenie pięścią o stół i krzyk Krasnoluda: ‐ Więcej, ku*wa, piwa!