Miasto Linest

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Jaki znowu zmiennokształtny? ‐ spytał. ‐ Widziałem tę maskarę, to pewnie jakiś niedźwiedź, wilk, albo Warg co się urwał ze smyczy.

[Kubeł1001]

Konto usunięte

‐Chyba masz na myśli starą sprawę do której wynająłem elfa. Zajął się tym. Jeszcze nie tak dawno temu coś skoczyło na dach powozu, urwało dach, wyciągnęło ludzi i rozszarpało na drodze. Ślady jeszcze świeże.
Mówił to wszystko tym samym tonem, nie przyśpieszając i nie zwalniając. Patrząc się w oczy kapitana.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Właśnie o tej masakrze mówiłem. ‐ stwierdził dobitnie. ‐ Czyli co? Znów chcesz złoto?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Vader:
Po dość długiej podróży trafiłeś wreszcie przed mury miasta.
//Historia lubi się powtarzać, nieprawdaż?//

[Kubeł1001]

Vader0PL

///Udał się w kierunku wejścia do miasta.

[Kubeł1001]

Kuba1001

I trafił tam, gdzie straż odbębniła zwyczajową formułkę dotyczącą imienia, nazwiska, stanu społecznego, miejsca pochodzenia i celu przybycia do miasta.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Janusz Kowalski, mieszczanin, Hammer, postój i odwiedziny.

[Kubeł1001]

Kuba1001

//Kłamać to Ty nie potrafisz :V//
‐ Znam jednego Kowalskiego… Jesteście rodziną czy jak?

[Kubeł1001]

Konto usunięte

‐Jak chcesz mogę pójść z oddziałem bez łowcy upolować owego “niedźwiedzia”.
Podniósł lekko lewą brew.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Tego nie wiem, nie odwiedzam rodziny.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Michał:
‐ Dobra, ile chcesz tego złota? ‐ spytał, kapitulując i sięgając po mieszek.
Abby:
No i jesteś około dwóch kilometrów od Linest. Możesz pruć prosto jak w mordę strzelił do miasta, tudzież zatrzymać się w jakieś przydrożnej wsi.

[Kubeł1001]

Konto usunięte

‐50 powinno wystarczyć, kolejne 50 dam ze swojej kieszeni.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Vader0PL pisze:‐Tego nie wiem, nie odwiedzam rodziny.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Michał:
Skinął głową i rzucił Ci małą sakiewkę.
‐ Ubijcie wreszcie tę bestię raz, a porządnie, dobra?
Vader:
‐ A kogo?

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Wspólnika w interesach.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

Sprawdził ile zostało do zmroku. Wolał nie kłócić się ze strażnikami miasta po nocy, ani w dzień zawracać głowy i tak zapracowanym wieśniakom.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Vader:
‐ Dokładniej? Jakieś dane czy coś?
Abby:
Było późne popołudnie, jak można było wywnioskować z położenia słońca na niebie.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Niestety, prosi o anonimowość. Biznes legalny, ale robi za takiego szpiega w handlu. W sensie, pracuje u konkurencji.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

Postanowił więc udać się do wioski. Akurat może uda mu się poprosić o nocleg.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Vader:
‐ To jeszcze powiedz, gdzie go możemy spotkać.
Abby:
Przydrożna wieś nie zaskakiwała: Drewniane chałupy z dachami krytymi strzechą, mniej lub bardziej zadbane obejścia, jakieś ogródki oraz budynki gospodarcze wszelkiej maści, a więc chlewy, stodoły i obory. W oddali widziałeś też pola, na których pracowali chłopi, las, na którego granicy wycinano drzewa i pasterzy powracających z trzodą do obór. Po obejściach biegały dzieci, bawiąc się i grając w najróżniejsze gry, ich matki siedziały w chałupach lub w ogródkach, gdzie zajęte były plewieniem, podlewaniem i sianiem. Niektóre dziergały lub cerowały, siedząc przed chałupami.