//Pracuje ku*wa, tutaj odpisuje specjalnie dla bobera, a i tak długo mi to zajmuje >:| //
‐Nie mam, dałem Ci większość podczas ostatniej roboty. Nie pójdziesz sam, pójdę z Tobą i nawet wezmę ludzi jeśli będzie trzeba.
Z targowania zmieniło się to bardziej w prośby.
Abby:
Wieśniacy najwidoczniej nie mieli zamiaru zrobić go w ch*ja, ponieważ nadal tam były.
Michał:
//Dobra, dobra, nie tak ostro.//
‐ Jeśli pozwolisz mi wziąć jego łeb, kły, pazury i nieco sierści to zgoda. ‐ rzekł, chyba nieco zmiękczony.
Uznał że sto to dużo, nigdy nie widział ani nie miał tyle złota. Nawet jeśli się podzielą nagrodą to i tak będzie zadowolony. No, jeśli przeżyje. Postanowił, że nie będzie się wtrącał i czekał aż dorośli skończą rozmowę.
‐Łeb obiecałem kapitanowi, tylko dlatego dał mi złoto…
Pokiwał głową.
‐Resztę możesz wziąć.
//Sorka, ale wziąłem zastępstwo za jakiegoś fagasa co się rozchorował i mam 2 razy więcej pracy. Nogi mi odpadają i jestem cały czas zdenerwowany.//