Miasto Linest
-
Kuba1001
Nawet w takim niewielkim, w porównaniu do Gilgasz czy Hammer, w którym już byłeś, miasteczku targ kwitł o tej porze życiem, a kupcy sprzedawali swoje towary, głównie rodzime, jak oręż, narzędzia, ubrania, składniki i mikstury alchemiczne oraz wszelkiej maści prowiant i trunki. Jednakże jeden stragan obstawiony był o wiele szczelniej przez gapiów i kupujących niż inne, a nawet Twoje magiczne oko nie mogło się przebić przez ten tłum, aby dojrzeć, co go tam zwabiło.
-
-
Kuba1001
Dość szybko poznałeś odpowiedź i nie byłeś tak zachwycony jak ludzie z Linest. Musisz ich jednak zrozumieć, nie jest to wielkie miasto i daleko mu do handlowego centrum regionu, nawet pomimo tego, że jego pozycja znacząco wzrosła, gdy Pakt Trzech zmienił pobliskie Ruhn, miasto stołeczne Cesarstwa Verden, w gruzowisko. Takie egzotyczne towary, jak udomowione, kolorowe ptactwo, daktyle, figi, wina cytrusowe, skóry niespotykanych w Verden zwierząt i tym podobne widywałeś niemalże codziennie w Gilgasz, które opuściłeś, podobnie jak odzianych w turbany i szarawary kupców z Nirgaldu, przeważnie Ur, czasem Minteled, ale chyba nigdy jako wysłannicy jednego czy kilku koczowniczych plemion.
-
-
-
-
Kuba1001
Linest było punktem handlu dla wszystkich okolicznych wiosek, gdzie chłopi kupowali przeważnie narzędzia, nasiona i zwierzęta, których im brakowało, i tym podobne, a sami sprzedawali wszelkiej maści płody rolne i inne produkty. Stąd pełno tu było owoców, warzyw, mięsa wszelkiej maści, mleka, serów, miodu zwykłego i pitnego, ryb oraz wielu innych towarów. Byli też handlarze specjalizujący się w zaopatrywaniu karawan kupców i wędrowców, sprzedający wędzone ryby, suszone mięso, suchary, plastry miodu czy ser.
-
-
-
Vader0PL
Keter “Magister” Escepek
W nowym świecie, pośród nowych ludzi i misji, trzeba radzić sobie…od nowa. No kto by pomyślał. Jednakże, uciekając z tamtejszych okolic, mógł w końcu coś zdziałać. Chociażby umówić się na wizytę z jakimś wyszkolonym doktorem w Linest, do którego zmierzał.Ozel “Ślepiec” Golton
Toteż tam się właśnie udał. -
Kuba1001
Najpierw jednak musisz przebrnąć przez całą urzędową procedurę, jaką uraczyli Cię dwaj miejscy strażnicy, pilnujący głównego wejścia do miasta.
‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? ‐ zapytał jeden z nich, podczas gdy drugi nie spuszczał z Ciebie tak czujnych oczu, jak i grota włóczni, którą dzierżył.Udało Ci się, a przed opuszczeniem miasta warto znaleźć jakiegoś barda, aby ułożył pieśń “O Ślepcu, który wreszcie odnalazł upragniony stragan”.
//Od siebie dodam, że po kilku postach za długo, po co przeciągać akcję?// -
-
Kuba1001
//Wedle życzenia.//
Po niecałych dwóch kwadransach byłeś już zaopatrzony w prowiant na podróż trwającą nawet dwa tygodnie, choć przy okazji mocno odchudziłeś swoją sakiewkę.‐ Uczony, ta? ‐ zapytał wartownik, mrużąc podejrzliwie brwi. ‐ Niby czym się takim zajmujesz? Pewnie jakieś czarnoksięskie sztuczki, co?
-
Ozel “Ślepiec” Golton
Złoto w życiu nie jest najważniejsze. Oczywiście, można za nie kupić wiele rzeczy, ale jego samego nie da się skonsumować. Wracając jednak do tematu miał już wszystko, czego potrzebował, więc udał się w kierunku bramy miasta, by je opuścić.Keter “Magister” Escepek
-Badania oparte głównie ma magii i alchemii. - Odparł sucho. - A co? Czyżbyś był podejrzliwy wobec mnie dlatego, że jestem innej rasy, niż ty? -
Przy wychodzeniu z miasta nie musiałeś mierzyć się z tymi wszystkimi procedurami, a przynajmniej nie w takiej ilości, co podczas wchodzenia, więc bez zbędnych formalności opuściłeś mury Linest. Gdzie udasz się dalej?
- Nie. - odparł. - Ja do innych ras nic nie mam, ale Tobie coś dziwnie z oczu patrzy, wiesz?
Pewnie ta wymiana zdań trochę by jeszcze potrwała, gdyby nie inny strażnik, który polecił Ci wchodzić. Ten najwidoczniej nie miał żadnych uprzedzeń co do Ciebie i pewnie myślał też o interesie miasta, w końcu ewentualne zakupy alchemicznych składników to zawsze ładna sumka do skarbca miasta, z którego też opłaca się strażników. -
Ozel “Ślepiec” Golton
Szczerze, to potwierdziły się wcześniejsze przypuszczenia, gdyż skierował się w trasę do “dalekiego” Miasta Ur.Keter “Magister” Escepek
Wkroczył więc do miasta i natychmiastowo rozpoczął poszukiwania doktora, który mógłby go poskładać do kupy po ostatniej walce ze Stalowymi. -
//Zmiana tematu. Zacznę Ci, gdy będziesz na miejscu.//
Znalazłeś jednego medyka, a choć był jedyny, to najpewniej nie dlatego reklamował się jako najlepszy, skoro połatał tylu uciekinierów z Ruhn, a może sam był jednym z nich, to chyba rzeczywiście znał się na swojej robocie.
-
Keter “Magister” Escepek
Udał się więc do niego. -
Miałeś szczęście, w środku nie było żadnych klientów, a sam medyk, człowiek słusznej postawy, o czarnych, ale lekko już posiwiałych włosach i bokobrodach, ubrany w charakterystyczny biały fartuch z wieloma kieszeniami i pas z zatkniętymi zań różnymi narzędziami lekarskimi, przyjrzał Ci się.
- Co Ci dolega, przyjacielu? - zapytał tubalnym, ale ciepłym, głosem, od razu wskazując Ci najbliższe krzesło. -
Keter “Magister” Escepek
Usiadł na wskazanym miejscu.
-Kilka ran, powstałych w wyniku walki. Bandyci potrafią jednak zdobyć całkiem niezły sprzęt.