‐ Mamy trzy opcje: Razem atakujemy ich na pałę, licząc na naszą siłę, umiejętności i zaskoczenie, jeden odwraca uwagę, a drugi niepostrzeżenie atakuje wieś albo jeden spróbuje zdobyć języka, a drugi go ubezpiecza.
‐Inaczej. Ciebie raczej znają, więc ja mogę się tam dostać i spróbować zyskać przychylność wodza. Później ty robisz gdzieś chaos, a ja uśmiercam wodza. Albo po prostu sam zdobędę jego tytuł i wojowników. Znasz tutejszego wodza?
‐ Ostatni raz widziałem ich wodza rok temu, nie dam głowy, czy spotkasz tam tego samego. Zresztą, ten plan jest nawet niezły. Całkiem łepski z Ciebie Ork, Brutusie.
‐Jeżeli ma się za pana i przyjaciela Maga, a wcześniej służyło się u jego Mistrza, który dosiada prawdziwego smoka, to da się trochę nauczyć. I dzięki za pochwałę, ale za wcześnie na nią. Mam ruszać już teraz?
Wrócił i ustawił się na miejscu. Po chwili wszedł wódz w eskorcie dwóch strażników. Nim jednak zdążyłeś się któremukolwiek przyjrzeć dokładniej, jeden ze strażników powiedział:
‐ Ja go znam! Był w tej wsi i natłukł wielu naszych!