Wioska plemienia "Texcoco"
-
-
-
-
Kuba1001
Podróż szła o wiele sprawniej, gdy nie wlokłeś ze sobą wojowników i służby, tak więc po chwili trafiłeś pod bramy osady, choć z racji kręcących się tam wozów musisz swoje odczekać.
Wioska położona była w widłach rzeki, na terenach podmokłych, a jednocześnie małym wzniesieniu. Poza zwykłymi chatami widziałeś tam też kuźnie, karczmę, nieco budowli przeznaczonych dla hodowli i rolnictwa, a także jeden murowany budynek. Być może siedziba lokalnego władcy lub świątynia? A może to i to? -
-
Kuba1001
Zabawne czy nie, do wioski nie wkroczyłeś.
‐ Czego? ‐ spytał jeden ze strażników dość butnie, jakby sądząc, że bycie wyku*wistym i obwieszonym broniom Orkiem nic Ci nie da, gdy jesteś sam, a on z pięcioma kumplami.
Każdy ze strażników miał dużą tarczę obitą metalem, hełm, przeszywicę, kolczugę, miecz jednoręczny i nóż przy pasie oraz włócznię w dłoni. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Z pewnością była to ta jedyna zbudowana z kamienia budowla, acz mogłoby na to wskazywać też coś innego, na przykład istne zastępy wojska, które były naprawdę zbędne, nawet jeśli chciałoby się wywołać na kimś wrażenie. Niemniej, po kontroli zostałeś wpuszczony do środka, gdzie krótki, ciemny i wilgotny korytarz kończył się za zakrętem w jakimś znacznie lepiej oświetlonym i ogrzewanym pomieszczeniu, być może była to jego sala tronowa lub coś w tym guście?
-
-
Kuba1001
I pewnie nawzajem. Niemniej, wkroczyłeś do skromnej sali tronowej, gdzie władca wioski stał pochylony nad stołem z mapami, wraz z dwójką ciężkozbrojnych gwardzistów, dowódcą w równie praktycznym co eleganckim pancerzu, siwobrodym starcem i mężczyzną w popielatej szacie z kapturem oraz z drewnianym kosturem w dłoni.
-
-
-
-
-
-