Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Jak ja ich przycisnę… Oczywiście, czemu pytasz?
‐ Tak tylko. Kiedy pan zaczyna?
‐Już. Przed zamkiem, natychmiast.
‐ Za chwilę przekażę rozkazy.
Wyszedł przed zamek i stanął w pozie, że miecz między nogi, one same rozwate i czeka.
Na placu ustawiło się czterdziestu strażników.
‐Słyszałem, że się nudzicie. To teraz mamy musztrę. Formować czworobok!!! Bo dziewięciu na bok i po jednym w kącie.‐rozgania ich tak, by się ustawili uważając, by nie kichnąć.
Żołnierze niechętnie, po długim ociąganiu wykonali rozkaz.
‐Dobra, dwuszereg zbiòrka…
To polecenie też wykonali.
‐Miecznicy wystąp.
Wystąpiło 20.
Wyciągnął 21 drewnianych mieczy. ‐W okrąg, panowie.
Ustawili się w eleganckie kółko.
Rozda każdemu po jedny mieczu. ‐Panowie… Zdrada!!!‐ zaczął walczyć.
Jeden dostał w ramię, drugi w brzuch, trzeci tam gdzie faceta boli najbardziej, a reszta rzuciła się na Ciebie.
‐Dopiero teraz się połapaliście‐ ciągl e walczył dopóty nie uderzą w jakąkolwiek część ciała.
Średni im to wychodziło aż połapali się w jakiejś taktyce i postarali się Cię okrążyć.
//Ilu odpadło? ‐Panowie, musiecie się jakoś zorganizować. Jak nigdzie nie zajdziecie‐ zaczął walczyć bardzo rozważnie.