Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nie komuś, a Starszemu Egzekutorowi. Ruszył do niego.
Poszukiwania trochę trwały, w końcu to kawał zamczyska, acz wreszcie odnalazłeś go podczas rozmowy z innym Rycerzem Śmierci.
Z racji na niższe stanowisko od Starszego poczekał na uboczu, aż skończą rozmowę.
I tak się stało, a każdy poszedł w swoją stronę.
Podszedł więc do swojego mistrza. ‐Starszy Egzekutorze? Misja została wykonana.
Pokiwał wolno głową, jak to miał w zwyczaju. ‐ Ale…? ‐ spytał, chcąc pociągnąć Cię nieco za język. Lub też miał jakieś “ale,” jak chyba zawsze.
‐Młotek mam od Paladyna za zewnątrz.
‐ Ktoś przeżył…?
‐Dwóch.
‐ Jak rozumiem ani Twój główny cel, ani żaden Paladyn?
‐Nie dopuściłbym do ich przeżycia Mistrzu.
‐ Więc komu się udało?
‐Gońcowi i osobie, której nie rozpoznałem.
‐ Można uznać to za sukces. ‐ powiedział i odszedł, najpewniej do swoich spraw.
‐Szykuje się jakieś nowe zadanie Mistrzu?
Brak odpowiedzi z jego strony sugeruje, że raczej niespecjalnie.
Oby o to chodziło, wrócił do siebie.
Nic się tam specjalnie nie zmieniło.
Zabrał się za czyszczenie swojego pancerza i broni.
Lśniły jak to złoto czy też inna rzecz godna połysku.