Miasto Hammer
-
-
-
-
-
-
Kuba1001Taczka:
Tam go nie było, acz z kuchni dochodziło głośne chrapanie.
Vader:
Jeden, nie ma tu kusz wielostrzałowych.Przed gabinetem zatrzymał Cię kolejny strażnik.
‐ Czy powód wizyty jest aż tak ważny? ‐ spytał, zagradzając Ci drogę halabardą.Na miejscu zbiórki czekało już kilkunastu innych rycerzy oraz wozy załadowane zaopatrzeniem, łucznikami, kusznikami i piechotą.
-
-
-
Kuba1001Vader:
Dziedziniec pusty, nie licząc trupów.‐ Gdyby najpierw wyjaśnił pan powód wizyty, łatwiej byłoby uznać, czy to konieczne, czy też nie…
Zauważyłaś swego dawnego znajomego, który ustawił się na czele kolumny.
Taczka:
Właściwie to cztery bestie, najgłośniej z nich ta krępa i brodata leżąca w poprzek na stole. Pozostali spali na krzesłach lub podłodze, a wszędzie walały się puste butelki po alkoholu, naczynia i resztki jedzenia. -
-
-
Kuba1001Taczka:
Krasnolud wstał i wymamrotał coś w swoim języku, próbując wstać, ale gdy nie dał rady to zwyczajnie się poddał, a później znów zasnął. Ty zaś posprzątałaś butelki.
Vader:
//O jakie opcje chodzi?//Zapewne była to główna brama.
‐ Musi pan zaczekać, ale będzie pan pierwszym, którego kapitan przyjmie.
-
-
-
Kuba1001Taczka:
Udało się, a pierwszym, który odzyskał przytomność, był człowiek z tria najemników.
Vader:
//Wczorajszy gość.//Właściwie to możesz spocząć na jednej z dwóch ławek, czekając na przyjęcie.
Nie wiesz gdzie się takowy znajduje, bowiem szukał głównego wejścia, a głównym wejściem do samego grodu była główna brama.
-
-
-
Kuba1001Taczka:
‐ Dobry będzie, jak wytrzeźwieję. ‐ mruknął i spróbował wstać, jednakże zamiast tego wyłożył się jak długi na podłodze.
‐ Ku*wa. ‐ podsumował, podnosząc się z powrotem do pozycji siedzącej.
Vader:
‐ Tak się składa, że zaraz.Minęło ledwie kilka minut, gdy drzwi się otworzyły i wyszedł z nich bogaty mieszczanin, kierując się prosto do wyjścia. Strażnik przed drzwiami wskazał Ci na otwarte wciąż drzwi do gabinetu kapitana.
No cóż, może najpierw rozejrzy się po dziedzińcu?
-
-