Miasto Hammer
-
-
Kuba1001
Max:
Trafiłeś tam bez problemu, ale o dziwo, nie znalazłeś zbyt wielu zleceń, zwłaszcza takich, które opiewają na zabijanie potworów. Czemu? Cóż, to dość proste: Czemu kasa miasta miałaby ucierpieć, poprzez płacenie złota bandzie najemników, jeśli Paladyni Srebrnej Dłoni stacjonujący na miejscu mogą bez problemu zabić każde monstrum, a do tego szybciej, niż jakikolwiek najemnik oraz, a właściwie to przede wszystkim, za darmo?
Taczka:
‐ Wodę to mogę dać za darmo. ‐ odparł, kręcąc sumiastego wąsa i przyglądając Ci się uważnie, aby później wręczyć Ci napełniony nią kufel. ‐ Ale do jedzenia to mogę Ci najtaniej dać suchary, suszone mięso czy coś takiego, ogółem nic gotowanego ani smażonego. ‐ wyjaśnił jeszcze.
Vader:
Właściwie to nie masz wielkiego wyboru, jak tylko wrócić do swojej komnaty… Choć, biorąc pod uwagę fakt, że działasz obecnie niczym jakiś podwójny agent, sprawdzenie obrony zamku lub chociaż zwiedzenie go jest złym pomysłem, ale mógłbyś również opuścić jego mury i udać się do chłopów, aby powiadomić ich o obecnym statusie misji, więc zdecydowanie masz spory wybór. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
Coś prostego, od pilnowania straganu, przez pomoc ze szkodnikami, na pracy fizycznej skończywszy… Najciekawiej zaś wyglądało zlecenie opiewające na ochronę karawany kupieckiej przed potworami, bandytami i innymi najemnikami podczas jej podróży do Kasuss i Gilgasz, ewentualnie też podczas identycznej drogi powrotnej.
Vader:
Akurat nic, to byłoby bardzo na miejscu, co najmniej ktoś mógłby się zastanowić, czemu aż tak zebrało Ci się nagle na zwiedzanie… Ale wykręcenie się wymówką nie byłoby trudne, dla przykładu taką, że nic nikomu przecież nie powiesz, bo jesteś ślepy.
Taczka:
‐ Między dziesięć a czterdzieści złota. ‐ wyjaśnił karczmarz po chwili zastanowienia i przypomnienia sobie cen danych potraw. ‐ Bo mamy takie proste, smażone mięso, ale też takie inne dania, bardziej… Emmm… Wytrawne. Czy jakoś tak. -
-
-
Kuba1001
Vader:
Kilku strażników miało Cię co prawda na oku, ale pozostali nie przejęli się tym i możesz wziąć się za zwiedzanie zamku i jego pozycji obronnych.
Taczka:
‐ No to dziesięć złota. ‐ odparł, wedle ustalonego wcześniej cennika, i krzyknął do kucharzy, aby zajęli się przygotowaniem Twojego posiłku. Później wyciągnął dłoń po monety. -
-
Kuba1001
Grube mury z blankami, łącznie szesnaście wież wartowniczych, z których też można było prowadzić ostrzał, drewniana brama wzmocniona żelazną kratą, głęboka fosa pełna wody, most zwodzony, a także kilka machin, ściślej mówiąc to sześć skorpionów, po trzy na daną część muru, i dwie balisty ustawione nad główną bramą.
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Zabrał złoto i po mniej niż kwadransie otrzymałaś swój posiłek wraz ze zdawkowym życzeniem smacznego ze strony karczmarza.
Vader:
Dokładnie, zwłaszcza że masz tylko pięćdziesiąt procent szans na trafienie za pomocą magicznego ataku… Jednakże nie masz zbytnio innego wyboru, kto inny zdoła zniszczyć mur? Na pewno nie chłopi, zdobycie jakiejkolwiek konkretnej machiny bojowej w rodzaju katapulty wraz z obsługą również odpada… -
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Typowa karczma w Elarid: Lada, stoły z dostawionymi krzesłami, szafka pełna trunków stojąca za lada, a między nimi karczmarz. Uzupełniały to schody prowadzące na górę, drzwi i małe okienko do kuchni oraz barwna klientela wielu ras i profesji: Orkowie, Gobliny, Hobgobliny, Elfy, ludzie, Styrici, Hobbity, Nordowie, a nawet jeden Nag, z czego wszyscy byli strażnikami miejskimi, handlarzami, podróżnikami, najemnikami, łowcami nagród, prostymi mieszczanami czy kimkolwiek innym.
Vader:
Dlatego lepiej nie próbować jej na własnej skórze, prawda? -