Przełęcz Martwego Orka
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Drizzt prowadził Cię wgłąb górskich ścieżek i w końcu mogłaś zauważyć duży fort. 
 Zrobiony na planie kwadratu, z wieżami w każdym z rogów, które pewnie były pełne kuszników tak jak mury. Wejścia strzegła fosa, ale nie z wodą tylko z zaostrzonymi palami, a także wielka brama.
 ‐ Fort Kvatch. ‐ rzekł Mroczny Elf i ruszył w stronę fortyfikacji.
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001‐ Do mnie nie. ‐ zaprzeczył. ‐ Do Ciebie by mogli, ale jesteś ze mną. 
 W tej chwili brama otworzyła się i runął most zwodzony, po którym szła trójka Krasnoludów.
 Stanęli w pewnej odległości od fortu zagradzając Wam drogę. W końcu ten w środku rzekł:
 ‐ Drizzt, Bezgłośna Klinga.
 ‐ Buenor, Stalowa Głowa. ‐ odrzekł Drow.
 Stali tak chwilę po czym obaj ryknęli śmiechem i uścisnęli sobie serdecznie dłonie.
 ‐ Co Cię tu sprowadza, stara łazęgo? ‐ zapytał Krasnal.
 ‐ To co zwykle. ‐ odparł krótko Drow.
 ‐ Pomoc w walkach z Orkami w zamian za złoto, piwo, jedzenie, piwo, kobiety i piwo? ‐ domyślił się naczelnik fortu.
 ‐ Pomoc i kilka opowieści. A w zamian tylko schronienie i jedzenie.
 ‐ I piwo. ‐ dorzucił Stalowa Głowa.
 Oboje znów się zaśmiali i dopiero wtedy Krasnolud wskazał na Ciebie.
 ‐ A to kto? ‐ zapytał.
 Drow milczał, pozwalając Tobie zabrać głos.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Lunaaax: 
 W końcu zauważyłaś jak Drizzt wrócił, mianowicie wszedł przez główną bramę.
 Rafael:
 Karczma, do której wszedłeś była nieco niska. No i pełna Krasnoludów, które przerwały bójki i picie, oderwały się od picia i gry w karty, by popatrzeć na kogoś kto nie wyglądał jak Krasnolud, a wszedł do fortu Krasnoludów i karczmy pełnej Krasnoludów.
- 
- 
- 
 Rafael_Rexwent Rafael_RexwentRafael nieomal nie przyrżnął głową w niski strop. Na szczęście w porę uniknął bolesnego uderzenia, muskając tylko swoją czupryną o sufit. Po chwili rozejrzał się po karczmie i wcale nie zdziwił się faktem, że wszystkie krasnoludy przerwały aktualne czynności i uważnie mu się przyglądały. Po prostu był jedynym obcym w pomieszczeniu i zapewne mimowolnie przyciągał uwagę. 
 Ostrożnie, tak by niepotrzebnie nie wdawać się w bójkę, chciał wyminąć gości i bezpiecznie dotrzeć do baru.
- 
- 
- 
- 
- 
 

