Wrócili dość szybko. O ile towarzysze Rocka mieli miny raczej posępne, to tamten znajdował się prawie an skraju wybuchu wściekłości. A wku*wiony Krasnolud z toporem nie wróży dobrze nikomu.
‐ Mamy Ciebie. ‐ odparł. ‐ Zanim z Gilgasz wyjechałem, to mówili tam o takim typie, co rozwalił dwunastu bandytów w pojedynkę i nawet się nie zmachał. Jeśli to o Tobie, to nie mamy się czego bać. Ci bandyci to przeciwnicy podobnego kalibru.
‐Zawsze nieco trudniej będzie w przypadku magów, ale jeżeli uda nam się ich załatwić to reszta już pójdzie z górki. No i owszem, załatwiłem sam tych bandytów, ale zaskoczenie ich ułatwiło mi robotę.
‐Mogę wystrzelić sporą ilość metalowych odłamków w ich stronę, w sumie to jedynie wyobraźnia mnie ogranicza w tym co robię. Mógłbym pewnie nawet wywołać kontrolowaną burzę…