Miasto Axer
-
-
-
Kuba1001
Bilo:
Skrzydło było takie samo jak reszta pałacu: Niewykończone, acz aby to zmienić kilkunastu robotników pracowało tak intensywnie, że zauważyli Cię dopiero po dobrej chwili, oczywiście oddając należne honory. Cóż, jeśli nie ma go tu, a jest w mieście, to z pewnością będzie w ratuszu, a wraz z nim Thane, burmistrz Axer i jakikolwiek inny ważniejszy Krasnolud.
Makaroniarz:
Jeśli rzeczywiście celem jego wizyty tutaj była jakaś krasnoludzka dama to z pewnością sobie poczekasz, o wiele dłużej niż w wypadku, gdyby miał kogoś zabić, bo będzie musiał poświęcić jej wiele, wiele uwagi, a nie machnąć toporem raz a porządnie i zakończyć sprawę w ciągu godziny. Niemniej, jakiekolwiek inne rozmyślania przerwało Ci wołanie karczmarza, który wszem i wobec obwieścił, że Twój posiłek jest gotowy, a zaraz nie miał żadnych chęci na dostarczenie Ci go, więc jednak trzeba byłoby ruszyć dupsko.
Kebab:
Trzeba przyznać, że dość dobrze zająłeś sobie w ten sposób dzień, bowiem skończyłeś późnym wieczorem, kiedy kowal podziękował Ci za pomocą, wręczył dwadzieścia sztuk złota i zamknął kuźnię. Po jej opuszczeniu zauważyłeś Ogra i resztę orczej kompanii, którzy najprawdopodobniej również przyszli bronić wioski. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Wkroczyliście tam razem, rzecz jasna z wyjątkiem Ogra, gdzie czekało już na Was wielu mieszkańców wioski oraz reszta drużyny. Warto wspomnieć, że nastawienie ludzi i Krasnoludów wobec Was zmieniło się diametralnie, gdy z bandytów i handlarzy zostaliście ich nowymi obrońcami?
Makaroniarz:
Był to naprawdę solidny posiłek, więc opróżnienia talerza nieco Ci zajęło, ale gdy już podołałeś temu zadaniu to czułeś się tak syty, jak rzadko kiedy wcześniej. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Co prawda nikt w nic nie gra, ale karczmarz z pewnością ma ze sobą talię kart lub kilka kości, a po ogłoszeniu, że szukasz chętnych, na pewno kilku się znajdzie, aby najpierw zabić nudę, a później jakieś Gobliny czy Worgenów.
Makaroniarz:
‐ Niby tak, ale od razu mówię, że to są pokoje na nasze gabaryty. ‐ odparł, zabierając naczynie. ‐ Tak więc możesz się nie pomieścić, a nawet jeśli, to za wygodnie Ci tam nie będzie. -
-
-
-
Kuba1001
Bilo:
Wszyscy schodzili Ci rzecz jasna z drogi, a Biała Gwardia nawet otwarła przed Tobą wejście. Ponownie, Twoje pojawienie się wzbudziło wielką euforię wśród zgromadzonych w ratuszu brodaczy, którzy od razu wskazali Ci stosowne miejsce, do którego miałeś się udać. O dziwo, wybór padł na kwaterę burmistrza, gdzie wartę pełniło dwóch gwardzistów, acz drzwi były otwarte, skąd słyszałeś podniesione głosy:
‐ Pogranicze stoi w ogniu, trzeba coś z tym zrobić! ‐ krzyknęła głowa stolicy.
‐ I zrobimy… I robimy, do kuwy nędzy! ‐ warknął ktoś inny, chyba Thorgrim.
‐ Zesramy, kuwa! Axer jest niezdobytą fortecą, a ze mnie nie będzie tu pożytku… Daj mi kilka dni, objadę rodzime włości i wystawię stamtąd pół setki dobrze uzbrojonych wojowników i poprowadzę ich na granicę, na Fort Kvatch czy cholera wie gdzie.
‐ Oczywiście, pewnie… Ruszaj! Ale jako szeregowy piechur, a nie szlachetnie urodzony Krasnolud!
Kebab:
Karczmarz, raczący się obecnie piwem i rozmawiający z jakimś Krasnoludem, pokiwał Ci głową, a po chwili wygrzebał spod lady zapakowaną w skórzane opakowanie talię kart, którą rzucił do rąk własnych.
Makaroniarz:
‐ Nie wiem, nie szwendam się po nieswoich karczmach, po ch*ja innym kabzę swoim ciężko zarobionym złotem nabijać? -
-
-
Bilolus1
Baron stanął w drzwiach zmarszczył brwi i ruszył do środka wzdychając ciężko, spojrzał po wszystkim po czym przyje**ł w cokolwiek co było najbliżej swoją opancerzoną pięścią, aby skupić na sobie uwagę.
‐ Samemu pójdę ku*wa pod Kvatch, dość mam czekania i siedzenia w stolicy na dupie, jeśli Elfy myślą że są w stanie pokonać moją armię, to dam im lekcje życia…‐ głos Barona brzmiał stalą, i siłą woli ‐ patrzył po każdym w pomieszczeniu ze zmarszczoną brwią ‐.
-
Kuba1001
Kebab:
O ile wieśniacy byli zbyt przygnębieni, tudzież nie mieli ochoty na grę, to dobrałeś sobie Drigę, Zorna i Vrogaka, którzy na partyjkę zawsze byli chętni.
Makaroniarz:
‐ Mam dużo kolegów, ale żadnego w tym samym biznesie co mój, przyjaźń nie przynosi złota, pamiętaj.
Bilo:
Równie zszokowani, co uradowani, byli wszyscy, których tam zastałeś, a więc burmistrz Axer, Thane, Thorgrim i tamten dyplomata, którego pamiętasz, gdy chciałeś dowiedzieć się czegoś o Szarych Krasnoludach po powrocie na powierzchnię. Poza tym było tam kilku Twoich gwardzistów, a także nieznany Ci brodacz, choć był nim tylko z nazwy, gdyż to pozbawiony brody Krasnolud trzymający się raczej na uboczu grupy.
Thorgrim jako pierwszy wystąpił z szeregu i Cię pozdrowił, a za nim reszta, później zaś zaprosił Cię do stołu, nad którym rozwleczono mapy Twojego królestwa i całego Elarid w różnych wariantach.
‐ Panie, nasza sytuacja jest nieciekawa. ‐ powiedział Thane. ‐ Generał Dagna wciąż walczy z Najmroczniejszymi Elfami w Żelaznych Kuźniach i nie mamy z nim kontaktu… Podobnie ma się sprawa z admirałem Cobblem, który po agresji Drowów na nasze państwo zebrał wokół siebie armadę złożoną z kilkunastu okrętów i kilkuset żołnierzy, wspartych jednostkami piratów, korsarzy i najemników, a później odpłynął na ich wybrzeże… Ostanie wieści mówią o tym, że odniósł sporo sukcesów w kilku morskich potyczkach oraz sieje śmierć i zniszczenie na wybrzeżu, paląc, grabiąc, gw**cąc i mordując. Podobno skontaktował się też z Goblinami, które pragną wyrwać swoje państwo spod mrocznoelfiej okupacji… Główne siły wroga wciąż stoją pod Fortem Kvatch, jak na razie go nie zdobyli, ale bez pomocy obrońcy długo nie wytrzymają. Wiadomo nam, że Mroczne Elfy wspomagają liczne zastępy niewolników i potworów, w tym podobno przynajmniej jeden Smok Cienia… Innymi problemami są bandyci, zawsze było ich tu pełno, ale Drowy zaoferowały im złoto i udział w łupach, więc po prostu nie mogli się nie zgodzić i dołączyli do ich armii. Razem z łupieżczymi bandami złożonymi z Goblinów i Worgenów palą, grabią i mordują, zniszczyli już wiele wsi, a nawet kilka miast… Również Orkowie ostatnio się rozzuchwalili, wielu ich najemników szarpie nasze siły, jednakże większość zebrała się w jednej ze zdobytych górskich fortec, niejakiej Warmudze, do której już zapewne dotarły nasze siły interwencyjne złożone ze zwykłych żołnierzy oraz oficerów, bombard, Magów i Gigantów… Jakieś pytania, panie? Rozkazy? -
-
-