Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Korobov: ‐ Nikt o zdrowych zmysłach nie pójdzie tam teraz. Problemem mogło być wyhodowanie jabłka na dębie.
‐Mniejsza. Tpo co, siedzimy na tyłkach i nic nie robimy?
‐ Mnie się pytasz? To Ty jesteś dowódcą.
‐Robimy przerwę. Od 6 miesięcy bez przerwy walczymy i maszerujemy. Robimy postój.
Korobov: ‐ Jak chcesz. ‐ powiedział, a reszta grupy zaczęła rozstawiać namioty.
Sam też zaczął roztaiwać głaszcząc od czasu do czasu swojego psa.
Korobov: Udało się Wam rozłożyć wszystkie namioty. //Valkyr odpisz do cholery.//
Wyciągnął lutnię i zaczął grać.
Korobov: A więc grałeś. //Valkyr do cholery!//
Skończył i podrapał psa po głowie. ‐No i jak Rufus, co ta psia mordka mi powie?
Korobov: O dziwo piec nic nie powiedział tylko zaszczekał po czym pomachał ogonem.
//TRochę za dużo sarkazmu. Wstał i się zaczął rozglądać.
Mgła, drzewa, obóz, Twoi ludzie, wielki pająk, krzak. Czekaj, czekaj… Wielki pająk?!
‐Alarm!!! Pająk!!!‐posyła w jego kierunku kryształ. //Zabrzmiałem jak arachnofobik.
Korobov: Twoją reakcję wyśmiali Twoi ludzie. Głównie dlatego, że pająk zniknął tak szybko jak się pojawił, a większość go nawet nie widziała.
‐Zwijamy się. To był zwiad, znam te sztuczki. Zaraz przyjdzie ihc chmara nienasycona krwi. Jazda.‐zwinął swój namiot.
Korobov: ‐ A skąd pan wie tyle o tych pająkach? ‐ zapytał jeden z Twoich żołnierzy.
‐Rodzice z nimi walczyli i mi mówili o ich zachowaniach. To było zanim dostałem się do niewoli‐instynktownie dotknął się w miejsce pustego oczodołu.
‐ Aha… ‐ powiedział krótko i tak jak reszta, chcą nie chcąc, zaczął zwijać obozowisko.
Układa się tak i zaczyna spać.