Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
No więc odpuściłaś sobie strzelanie, na rzecz powrotu do miasta. //Zmiana tematu. Zaczynasz.//
Vader: Drow i jego osobliwy towarzysze trafili na skraj Mrocznej Puszczy.
Jak na razie Connell w milczeniu obserwował okolicę. Nie był tutaj od cholery, a wspomnienia z dzieciństwa to nie było nic, na czym można było się opierać.
Pozostali zsiadli z koni i zaczęli zabierać prowiant i inne zapasy, które wiozły.
Czyli on też musiam. Zsiadł i zacząłrobić to, co oni.
Udało się, może jakoś to dotachasz te kilka kilometrów, bo więcej na pewno nie.
Starość, nie radość. ‐Nie chcę wyjść na kogoś, kogo wiedza opiera się wyłącznie na książkach, ale chyba lepiej założyć obozowisko gdzieś wysoko?
‐ Na razie obozujemy tutaj, jutro wejdziemy w sam środek Puszczy.
‐Mi tam pasuje.
Jeden z Inkwizytorów uwiązał konie, drugi szykował kolację, a Ork rozbijał obóz i rozpalał ognisko.
‐Mam coś zrobić?
‐ A na czymś się znasz? ‐ spytał Ork.
‐A co pozostało do zrobienia?
‐ Jedzenie? Ogień?
//To jestem w kropce. Jeden Inkwizytor zajmuje się kolacją, a Ork ogniskiem. ‐Może spróbowałbym załatwić świeżą wodę?
//Możesz im pomóc.// ‐ Mamy wodę w bukłakach i lepiej pić ją. Co do tutejszej wody nie jestem jakoś przekonany.
‐Kwestia przyzwyczajenia. Mogę pomóc z ogniskiem.
Paladyn skinął głową, więc możesz spróbować pomóc.
A więc popróbował swoich sił. Nie miał służby, więc sam rozpalał sobie ognisko w domu, więc może tutaj…
Szło to dość opornie, ale wreszcie udało Ci się rozpalić małe ognisko, nad którego powiększaniem pracował teraz Ork.