Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
A przeciwnicy gdzieś? Drzewa? ‐Żywiołak, połam najbliższe drzewa. Te, z których lecą strzały.
Żywiołak nie ruszył wodnej dupy, ponieważ wydałeś mu sprzeczne rozkazy: Z drzew to co najmniej liście leciały.
///Mi też obraz bitwy nie zgadza się z opisami.
//Kazałeś mu połamać drzewa, z których lecą strzały. A że z żadnych nie leciały, to olał rozkaz.//
//Yhm. ‐Po prostu atakuj wroga!
To już zrozumiał i ruszył prosto na balistę, skorpion, czy co to tam do Was strzelało.
Oby wytrzymał. Choć to woda.
Sądząc po odgłosach to on jak najbardziej wytrzymał, ale sama maszyneria nie miała pewnie tyle samo szczęścia, podobnie jak jej załoga.
‐Dawaj! Atakuj następne!
Niestety, stanął w miejscu, zapewne dlatego, że nie miał kogo atakować.
Sytuacja się uspokoiła?
Tak, głównie dzięki wyeliminowaniu przeciwnika.
‐Ruszamy dalej?
‐ Nie możemy pozostawać długo w jednym miejscu. ‐ odparł Ork, gramoląc się na grzbiet Żywiołaka.
Sam wszedł na Żywiołaka, by dać mu polecenie, żeby ruszali dalej.
//Przewinę i zacznę Ci w zupełnie nowym temacie, ale to później, musisz swoje tam leźć. I nadal zastanawiam się, czy nie połączyć Twojego wątku z wątkiem innej postaci…//
///Też mojej? :V
//Nie tym razem :V//
//k
Vader, Kazute: Kontynuując Waszą podróż, w końcu zbliżaliście się do siebie z dwóch końców polany, jaka wydawała się idealnym miejscem na odpoczynek.