Plugawe Ziemie
-
-
Kuba1001
Taczka:
Żadne państwo nie miało ochoty się tu zapuszczać, więc możesz trafić co najmniej na koczowników, bo to najpewniej do nich należy obozowisko, jakieś dwadzieścia kilometrów na wschód.
Omeg:
Udało się, dzięki czemu oszczędziłeś sobie widoku zabijanych ludzi, którzy nie byli Wam do niczego potrzebni, ale kiedyś wyjść będziesz musiał.
Vader:
W końcu zatrzymał się na środku jałowej pustyni, która właściwie niczym nie różniła się od reszty otaczających Was terenów. Po kilkunastu minutach czekania zdołałeś w końcu wypatrzyć na niebie mały, czarny punkcik, który zbliżał się i powiększał z każdą chwilą.
‐ Nadlatuje Lord Valescu. ‐ wyjaśnił, choć nieco niepotrzebnie, Drow, a Ty zdałeś sobie sprawę, że za chwilę zobaczysz po raz pierwszy w swoim życiu prawdziwego Smoka. -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Bestia zatoczyła jeszcze kilka kręgów i wylądował nieopodal… Wielkie bydlę, o niezwykle długiej szyi kończącej się zębistą mordą i wyłupiastymi ślepiami. Do tego ostre pazury, długie skrzydła i lśniąca, czarna łuska… No i sam Vladimir, niezwykle bogato odziany jak na Wampira, lecz prawie na pewno połowa jego garderoby i ekwipunku to nie były takie zwykłe stroje, broń i ozdoby…
Taczka:
Jedyna tu dostępna, czyli ludzie. Nic wielkiego.
Omeg:
Może i mógłbyś tak spędzić ten czas, ale Urukowie mieli nakazane przez swego pana, że mają się Ciebie słuchać i w ogóle, więc traktowali Cię jako dowódcę, przez co już po kilkunastu minutach jeden dobijał się do drzwi karety. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Witaj… Rycerzu. ‐ powiedział Valescu po chwili zastanowienia, gdyż nie znał Twojego imienia lub przydomka. ‐ Jak widzę, masz dar, o który prosiłem Twoich mistrzów?
Omeg:
‐ Kolacja gotowa, a jeńcy i łupy posortowani… Pan do nas dołączy? ‐ spytał, mając na myśli zapewne posiłek, choć kto tam wie Uruka. -
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Owszem. ‐ odparł krótko i wyciągnął w Twoim kierunku dłonie, chcąc odebrać zwój pergaminu i szkatułkę. ‐ Możesz ich powiadomić, że zgadzam się na wszystkie punkty naszego układu.
Taczka:
Większość by to cieszyło, ale na pewno nie takich wojowniczych Orków, do tego z Hordy… Ale niestety, nijak mogłeś cokolwiek na to poradzić. -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Pokiwał głową i odszedł w kierunku swej latającej bestii, więc możecie się już zbierać.
Taczka:
Owszem, pomogło zregenerować siły, zwłaszcza po stoczonej dziś walce z obrońcami kupieckiej karawany. Obudziłeś się wieczorem, głównie przez radosne okrzyki zgromadzonych w obozie Orków, Goblinów, Hobgoblinów, Orkologów, Centaurów, Ogrów, Cyklopów i Trolli.
Omeg:
Słysząc Twoją odpowiedź odszedł, nie mając już nic do powiedzenia lub zrobienia.