Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Fakt, ale huczne święto, jakiego obchody wciąż trwają, może ułatwić Wam robotę.
‐Czekać tutaj na resztę mojego oddziału, szóstka idzie ze mną.
Najemnicy podzieli się wedle rozkazu, lecz o ile większość wie co i gdzie ma robić, to ta szóstka wybrańców już niekoniecznie.
‐Plan jest jasny. Eliminujemy strażników z najbliższych ulic.
‐ A to wojsko, którego też tu pełno? Albo cywile? ‐ zapytał jeden z Drowów, kładąc dłonie na rękojeściach sejmitarów.
‐Im wolniej się zorientują, tym lepiej. Czyli można ich uciszyć.
‐ Z tym, że ich musi być o wiele więcej, niż nas.
‐Dlatego my stanowimy oddział, który odwraca uwagę.
‐ Nawet jak przyjdzie reszta to i tak możemy mieć problemy. Dopiero po wkroczeniu wojsk ten Wampirzycy mamy szanse.
‐O tym mówię. Sprawdził, czy podpalenie budynków zagrozi ulicy i im,czy nie.
Nie, w obu wypadkach, zagrozi tylko innym budynkom.
‐Ma ktoś krzesiwo?
Jeden z ludzi rzucił Ci je bez zbędnych pytań.
Zabrał się za podpalanie domów.
Za pomocą krzesiwa trochę to potrawa, o ile się uda.
Jak nie, to zbierze dzieci tego miasta i użyje ich jako granatów ogniowych. Więc próbował najpierw krzesiwem.
Nie udało się, jak na złość. Nie lepiej pożyczyć jakąś pochodnię lub coś w tym guście z tego tam święta?
A w pobliżu jakieś były?
No nie, ale obchody święta były blisko.
Ta, może po prostu w nich uderzą? ‐Przynieście mi z dwie pochodnie, byleby nie wyglądało to podejrzanie.