Karczma "Pod Jajami Wroga"
-
gulasz88
Savo leżał na pryczy w swojej piwniczce, czytając tomik poezji jakiegoś niszowego poety, skradziony z domu sędziego, razem z kilkoma obciążającymi go dokumentami. Listy miłosne do orczej wojowniczki na pewno nie przypadną do gustu jego żonie. Ani samej zainteresowanej, bo orków nigdy szczególnie nie kręciły tego typu wyznania miłosne. Odłożył książkę na półkę i ułożył się wygodniej na łóżku, zastanawiając się jakie plany na dziś zgotowali mu bogowie.
-
-
-
-
-
Kuba1001
//Choć nazwa była wzorowana na Gilgameszu, to jednak poprawna nazwa brzmi: Gilgasz.//
Nieznane są wyroki Pradawnych czy tych bóstw, lub bóstwa, w które wierzy Savo, więc odpowiedzi pewnie nie dostaniesz nigdy… Jednakże nie jest to powód, aby się zrażać, lepiej byłoby wziąć sprawy w swoje ręce, a nie tylko tak gnuśnieć i byczyć się. -
-
Kuba1001
W karczmie panował niewielki ruch, poza stałymi bywalcami, czyli brodatą obsługą lokalu, zauważyłeś tu niewiele nowych twarzy, między innymi trójkę Gnolli, których pierwszej klasy oręż w żadnym wypadku nie pasował do wyglądu obdartusów, kilku ludzkich handlarzy rozmawiających o czymś przy suto zastawionym stole, dwie Elfki pijące wino w rogu oraz mężczyznę sprawiającego wrażenie, jakby zasnął w kącie pomieszczenia w swych białych szatach z naciągniętym na głowę kapturem.
-
gulasz88
Wyjątkowo ciekawa menażeria się dzisiaj zebrała, atoli to nie było dla niego nic zaskakującego. Karczmy na trakcie przyciągały nietypowych maruderów. Pewnie przysiądzie się do któregoś z zebranych, w końcu jest agentem wywiadu; musi zbierać informacje. No to jednak przyjdzie czas. Zwyczajowo usiadł na swoim ulubionym stołku barowym, położonym idealnie między barem a kominkiem, ze świetnym widokiem na całą salę i przychodzących. I, kontynuując swój zwyczaj, zadał znajomemu karczmarzowi to samo debilne pytanie jakie od wieków klienci zadają biznesmenom wszelkiej maści.
‐ Jak tam interes, przyjacielu? -
-
gulasz88
‐ Staram się zauważać coś interesującego w każdym. ‐ Odpowiedział, rzucając na szybko wzrokiem po sali.
‐ Handlarze zachowują i wyglądają jakby im się przelewało, a ze złotem zawsze przychodzi coś interesującego. Tam w kącie siedzi jakiś mag, albo kapłan i udaje że śpi. Co robi w takiej okolicy mogłoby być ciekawe, jednak w dzisiejszych czasach podróżowanie nie jest aż tak nie typowe. Elfki… są na pewno atrakcyjne, jednak nie wyróżniają się szczególne, przynajmniej z zewnątrz. Gnolle to na pewno najemnicy, może nawet zabójcy. Starają się nie przyciągać do siebie uwagi. ‐ Urwał i spojrzał na pełne kufle piwa, czekające na transport. ‐ To dla nich? -
-
-
-
gulasz88
‐ Wystarczy że opłacisz mi ten kufel. I może pozostałe. ‐ Mrugnął z uśmiechem w stronę krasnoluda podniósł tacę z piwem. Wolnym, profesjonalnym kuflem podszedł do stolika gnoli. Ustawił tacę na stole, po czym usiadł na wolnym krześle i podnióśł jeden z nich.
‐ Wspaniały dzień, prawda panowie? Proponuje wznieść toast, by było ich takich więcej! ‐ -
-
-
Kuba1001
Wesołość zniknęła jak za dotknięciem magicznego kostura, nagle wszystkie Gnolle stały się dość poważne, a jeden odchrząknął i przemówił:
‐ A na ch*j Ci to wiedzieć, hę? W biznes nam się chcesz mieszać? Chorung Łamikark Cię przysłał?
Na wzmiankę o tym ostatnim, o którym nie wiedziałeś nic, pozostali nerwowo kręcili się na swoich miejscach i zapewne chwyciliby teraz za broń, gdyby dostali taki rozkaz od swego herszta. -
gulasz88
Spodziewał się że prędzej czy później zareagują agresywnie, ba był przygotowany na negatywne przyjęcie już od chwili w której usiadł na krześle. Nie pierwszy raz miał wątpliwą przyjemność rozmowy z nieprzyjemnych hersztem otoczonym swoją małą świtą. Wiedział jak to rozegrać, więc rzucił kością losu.
‐ Chorung? Nie, raczej nie. Jedyny Łamikark jakiego kiedykolwiek poznałem to niejaki Mogrung Łamikark, wódz plemienia orków, Deptaczy Czaszek. Atoli o ile mi wiadomo to on, nomen omen, skręcił sobie kark podczas skoku z klifu do wody dla zakładu, którego stawką był sam legendarny Kufel Bladolicego Jakyla, który według legend, dodaje pięć procent do każdego trunku do nań nalanego. Niestety woda była znacząco za płytka, a trzask karku Mogrunga słychać było na całym wybrzeżu. Chcieli spalić kufel razem z dzielnym wodzem, ale nieuczciwy hobbici handlarz z którym założył się ork, uciekł z nagrodą. Do dziś jest nagroda za dostarczenie oszusta do siedziby klanu, a nagrodą jest rzeczony artefakt. Może powinniście spróbować zapolować, hm? Wyglądacie na takich, którzy bez problemu potrafią wytropić byle łachmaniarza.
Długi wywód zbijający z tropu zakończony komplementem. Klasyka manipulacji. -
Kuba1001
//Nie mamy tu Gnomów, ale poza tym legit historia.//
Po zaskoczonych minach na ich zdziwionych pyskach mogłeś spokojnie powiedzieć, że odniosłeś tryumf, Gnolle były na tyle skonsternowane, że nie wiedziały zbytnio co zrobić.
‐ Yyy… Nie, my tam wolimy swój biznes. Nie, chłopaki? ‐ zagadnął w końcu szef bandy, a pozostali ochoczo mu przytaknęli.