Bell skoczył na kły dzika(pierwszego z brzegu :v) stawiając jedną nogę na jednym kle i drugą na drugim po czym zbił mu sztylet między oczy i spróbował przeskoczyć aby wyjść z kółka/otoczenia.
Ale nie wyszło to tak radośnie. Wskoczyłeś po kłach na dzika, ale kiedy miałeś zadać cios zwierzak stanął na tylnych łapach,a Ty spadłeś.
I kiedy tak leżałeś usłyszałeś:
‐ Kim jesteś i czemu zakłócasz spokój klanowi Łaków Thor ‐ Alta?
‐ W przeciwieństwie do nich my nie mordujemy bez powodu, nie grabimy, nie niewolimy. Nie jesteśmy tacy jak oni. To ich powinieneś zabić.
Nagle przed Tobą pojawił się mag w szarej szacie do ziemi i w kapturze na głowie. To pewnie on mówił.
‐A, więc chciałem pomóc przestępcą?
Zaśmiał się lekko i dodał szeptem do siebie.
‐A chciałeś być bohaterem…
Klęknął na jedną nogę i schylił głowę.
‐Chcę wam pomóc, aby odpłacić to, że Was zaatakowałem.
‐ Zgoda, ale nas jest zbyt mało. Albo masz jakieś wsparcie, albo jesteś wyjebistym wojownikiem, albo nie mamy szans. No chyba, że wcześniej wybierzesz się do innych klanów Łaków.
Michał:
Łaki z obu klanów kręciły się po kryjówce umacniając ją. Jedni kopali rowy, inni robili zasieki, kolejny ścinali drzewa lub robili groty do włóczni i strzał, a tylko kilku patrzyło na to i wydawało rozkazy.