Miasto Minteled
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
//Dopiero po opuszczeniu miasta.//
Kebab:
Leżała tam, gdzie wcześniej, Gnolle oraz ich nowi towarzysze broni, a Twoi nie tak dawni kompani, byli zbyt zajęci ocenianiem i rabowaniem towarów, jakie miał przy sobie kupiec, więc zabrałeś ją z powrotem bez problemów, acz walka z tak wielką grupą wrogów może się źle skończyć… -
-
-
Kuba1001
Vader:
Żywot najemnika w większości wypadków wygląda tak, że zabawiacie w jakimś miejscu nieco czasu, zdobywacie złoto za wykonanie zlecenia, idziecie do innego miejsca i tak dalej, w kółko, aż do śmierci lub znudzenia. W przypadku Ciebie i Twojej grupy było identycznie, ponieważ wszyscy właśnie opuszczaliście miasto, choć nikt nie miał pojęcia, gdzie się teraz udacie.
Kebab:
Cóż, Twoi kompani próbowali Cię nawoływać, licząc że wrócisz, ale niewiele to dało, więc po około godzinie marszu przez pustynię w palącym słońcu dowlokłeś się wreszcie pod główną bramę.
‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? ‐ spytał jeden spośród kilku pełniących tam wartę strażników. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Może i niewiele, ale wystarczyło, ponieważ po spisaniu Twoich danych, mogłeś spokojnie udać się do miasta. Jeśli spodziewałeś się, że gdzieś w pobliżu bramy zastaniesz kupca, to pomyliłeś się, bo nigdzie nie było go widać, więc albo jest w jakiejś karczmie lub innym budynku, albo zawędrował do innej części miasta.
Vader:
Mimo wszystko nie ujechaliście daleko, ponieważ ktoś z tylnej straży dostrzegł, że biegnie za Wami jakaś postać, a mimo iż była szczelnie okryta przed słońcem, to te długie włosy rozpoznałbyś wszędzie… Ork jeszcze nic nie wie i najpewniej się nie domyśla, w końcu była to samotna eskapada, ale prędzej czy później prawda musi wyjść na jaw… W tym czasie dobrze znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. -
-
-
-
-