Miasto Minteled
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
Nie był chyba tak głupi jak stereotypowy przedstawiciel jego rasy, więc nie zaszył się w żadnym z miejsc, do których najpierw zajrzałby ktokolwiek chętny odebrać mu głowę i sto pięćdzesiąt sztuk złota.
Vader:
Nikt nie protestował i ruszyliście w osobnych kierunkach, zaś Elfka przystanęła, gdy znalazłeś się odpowiednio blisko, acz nic nie mówiła, najwidoczniej niepewna jak ma zacząć. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Bardzo dobry pomysł, jednakże jak uzbiera te pieniądze? Kradnąc? Wyprzedając ekwipunek? Wykonując mniejsze zlecenia?
Vader:
‐ Podobno najemnicy mają życie pełne przygód, mogą zwiedzić świat, poznać nowe osoby, rasy, stworzenia i miejsca, nie to co tutaj… ‐ odparła i spojrzała Ci w oczy. ‐ No i jesteś jeszcze Ty. Poza tym pewnie przyda Wam się ktoś od gotowania i wykonywania tym podobnych prac. -
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Wszystko lepsze od tamtej pracy, to jedynie minimalnie różniło się od niewolnictwa, więc tak, jestem pewna… Mam nadzieję, że nikt inni nie będzie mieć nic przeciwko?
Kebab:
Wypełnienie jednego takiego zadania nie wystarczało, ale szczęśliwie było ich wiele i wszystkie były równie proste, a i Ty nabrałeś wprawy w tępieniu różnorakich szkodników, więc pod koniec dnia, porządnie zmęczony, uzbierałeś zawrotną, jak na tak małą płacę przy jednym zleceniu, sumę siedemdziesięciu sztuk złota… Choć zabieranie się teraz za poszukiwania to zły pomysł, lepiej będzie za te pieniądze dobrze się najeść, napić i wyspać, aby wznowić je jutro. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Najbliżej była ta, którą wcześniej odwiedziłeś, z racji później pory już nie tak pełna, jak ostatnio.
Vader:
//Jak w Mrocznym Widmie:
‐ Ale panie… Czy to legalne?
‐ Sprawię, że będzie legalne.//
Pokiwała z radością głową i zaczekała, aż ruszycie do reszty, pozwolisz jej wsiąść na konia czy coś w ten deseń. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
‐ Surowego? ‐ upewnił się karczmarz, oceniając Cię wzorkiem i wręczając Ci kufel piwa. ‐ Dwa złota.
Vader:
Z radością usadowiła się za Tobą, objęła Cię nieco mocno w okolicach brzucha, a Ty dość szybko wróciłeś do swojej grupy. Jadący na jej czele Ork podniósł jedynie brwi, ale nic nie powiedział, czekając na Twoją wymówkę. Oby dobrą. -
-
-
-
-