Ghadugh
-
Naczelny
*No tak, tego można byłoby się spodziewać. Zatrzymali mnie. W końcu to stolica. W sumie to prawdziwego celu tej podróży im nie mogę wyjawić. Wymyślę coś na poczekaniu… Tak, już wiem. Będę zgrywał jakiegoś robotnika. Może mnie wpuszczą.
‐ Pracuję jako górnik w niedalekich kopalniach. Potrzebuję lekkiej łopaty. Możecie mnie przeszukać, ale będę mógł wejść, tak? ‐ odezwałem się do strażnika.*
-
Kuba1001
//Jak już coś zapisujesz tą kursywą, to tylko myśli, resztę pisz już zwykłą czcionką.//
Strażnicy uznali, że takie wyjaśnienie im pasuje, a więc bez większego pie**olenia wpuścili Cię do środka. Cóż, poszło gładko, co pewnie by się nie udało, gdybyś podał się za wojownika, łupieżcę czy kogoś w tym rodzaju. -
-
Kuba1001
Szamanów było tu pewnie bez liku, w końcu każda większa i szanująca się banda łupieżców ma jedną, sama armia Księstwa dysponuje ich sporymi zastępami, wielu rezyduje na dworze tutejszego władcy, a i pewnie niejeden oferuje swoje usługi takie jak zaklinanie, pędzenie bimbru czy leczenie gdzieś w mieście, ale najwidoczniej nie tuż przed główną bramą, gdzie widziałeś jedynie tablicę ogłoszeń, karczmy, burdele i drogę prowadzącą na główny rynek.
-
Naczelny
Czas wejść do jakiegoś publicznego budynku i spytać się, czy mógłbym wykonać jakąś pracę w zamian za pieniądze. Muszę kupić jakąś broń białą, a później być może mikstury alchemiczne. Przydadzą się. Dobrym celem do tego wydaje się chociażby karczma.
Wszedłem do pierwszej lepszej karczmy, która mi się nawinęła (jeśli oczywiście nie miała odźwiernego) i zacząłem przerzucać oczami po okolicy.
-
Kuba1001
Orcza karczma, jak to orcza karczma: Spore pomieszczenie pełne zielonoskórych: Orków, Goblinów i Hobgoblinów, którzy siedzieli przy stolikach większymi lub mniejszymi grupkami, tudzież samotnie, czasem nawet z wilkami i Wargami u nóg, grając w karty czy kości, jedząc, pijąc, śmiejąc się, rozmawiając, planując i opowiadając historie. Uzupełniał to rzecz jasna kontuar, karczmarza za nim, a dalej ‐ szafka pełna trunków oraz okienko i wejście do kuchni, w której serwowane są ulubione posiłki zielonej braci, przede wszystkim oparte na mięsie lub złożone tylko i wyłącznie z niego.
-
Kazute
Torg Kamienny Topór już od jakiegoś czasu siedział w jednej z lepszych karczm w mieście, w towarzystwie trzech towarzyszy. Reszta rozlazła się po łaźniach, innych karczmach czy burdelach, by zaspokoić swoje rządze z jakąś pierwszą lepszą ludzką bądź elficką dz*****. Zielonoskóry upił spory łyk ze swojego kufla piwa i odezwał się do kompanów.
‐ Torg pyta swoich przyjaciół, czy oni tak jak on wolą piękne orczyce od darmowych ku*ew ludzkiego lub elfickiego szczepu? -
-
-
-
Kuba1001
Kazute:
‐ No to oby te wszystkie mity były mitami, bo jak to prawda, że nie można mieć dzieci po przeleceniu magicznej dziewki, to już szefo po ptakach. ‐ rzekł znów ten sam zielonoskóry, jednocześnie nawiązując do tamtej dość przyjemniej nocy z tamtą Elfką… Albo Driadą… Sam już w sumie nie pamiętasz, zwłaszcza że próbowała w trakcie nasłać na Ciebie niedźwiedzia za pomocą Magii Natury, a później któryś ją utrupił, żeby nie wezwała gorszej ch*jozy.
Naczelny:
‐ No, tak to się składa, że my, jak to wszyscy Orkowie, żyjem z grabieży, a do tego na morzach, a tam się Magu Powietrza na pewno przyda. ‐ powiedział zagadnięty Ork, zakładając masywne ramiona na szerokiej piersi. ‐ No, ale to pod warunkiem, że nie łżesz, bo wypie**olim Cię do rybek przy pierwszej okazji. -
-
-
Kuba1001
Naczelny:
//Grasz Orkiem? Graj jak Ork, tak nie zapytałby żaden zielonoskóry, to brzmi zbyt mądrze jak na ich standardy.//
Ork podrapał się po głowie i zastanowił.
‐ Skoro jesteś Magiem Powietrza, to co miałbyś niby, kuwa, robić? Chyba wiadomo, że napi**dalać w żagle, żebyśmy szybciej płynęli, nie? A reszty to Ci nie będę mówił, niby na chj Ci to wiedzieć, może niby nowym kapitanem chcesz zostać albo komuś nas wsypać, co?
Kazute:
Przyznali Ci rację i również pozbyli się nadmiaru trunków z kufli, zaś rozmowa przestała się nieco kleić… -
-
Naczelny
‐ Słuchaj. Po pierwsze ‐ to oprócz wiatru w żagle chcę brać czynny udział w walce z przeciwnikiem. Po drugie ‐ chcę też wiedzieć na czym stoję. Czy to takie trudne? Za samo sugerowanie, że jestem donosicielem mógłbym Cię wyzwać na pojedynek na śmierć i życie ale brak honoru teraz trzeba mi raczej poświęcić na jeszcze więcej honoru później.
-
Kuba1001
Kazute:
//To Ork, więc czemu nie?//
‐ Szefo, my to jesteśmy jednak te proste Orki, napidalmy się, grabimy, rabujemy, gwcimy i mordujemy, interesuje nas to wszystko, broń i alkohol, a nie panienki, jak Kamienny Topór jakąś chce, to niech pokaże, że ma Kamiennego ku*asa i zacznie szukać na własną rękie.
Naczelny:
Ork prychnął, oceniając Twoją posturę i uzbrojenie, gdy była mowa o pojedynkowaniu się, ale przypomniał sobie, że jesteś też Magiem, więc milczał na dłuższą metę.
‐ Okręt zobaczysz sam, jak tu wieczorkiem albo z rańca jutro podpłynie, wtedy go sobie obejrzysz i z kapitanem pogadasz, a jak Ci się spodoba, to i się zaciągniesz. Pasuje? -
-
Kazute
‐ Torg ma kamiennego kuasa, potwierdziłyby to wszystkie kobiety, które ryczały podczas stosunku, jakiego to twardego ma chja ‐ powiedział lekko oburzony, po czym wypił połowę kufla piwa. ‐ Nie mniej, przyjmuje on wyzwanie. Jeśli w ciągu trzech dni nie znajdzie i nie przeleci Orczycy, która nie pracuje w burdelu, stawia każdemu członkowi swojej kompanii piwo.
-
Kuba1001
Naczelny:
Zwlekał ułamek sekundy, a później uścisnął ją, nieco mocniej, niż się spodziewałeś, dobijając z Tobą targu.
Kazute:
Widać, że taka deklaracja ich ucieszyła i zaraz pobiegli przekazać reszcie radosne nowiny, został jedynie Bargund.
‐ To co, szefo? Te trzy dni na dupach będziem siedzieć?