Ghadugh
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Wojnę prowadzimy, Książę zajęty. Możesz pomówić ze mną.
Zohan:
Nie ma co mieć do nich pretensji, bycie głupim ch*jem to w zasadzie Wasza cecha rasowa.
‐ Chce Ci się na ludzi iść, hę? ‐ zapytał, gdy również się przywitał, starym zwyczajem wygrzebując spomiędzy zębów resztki swojego dania za pomocą nieodłącznego miedzianego sztyletu, atrybutu równie ważnego, jak jego łuk i kołczan pełen ząbkowanych strzał, leżące nieopodal. -
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Ludzie to cherlaki są, wbijamy się w nich jak nóż w brzucho, hehe. ‐ odparł Ork, bardziej rozbawiony swoim dowcipem niż Ty. ‐ Czego jeszcze byś chciał wiedzieć, rycerzyku?
Zohan:
//Ty się właśnie do Skawla przysiadłeś, ale nie będę robić wyrzutów i uznam, że chodziło o tego drugiego.//
Masywny Ork, dzierżący swój dwuręczny miecz, oraz dwa kolejne przy pasie, dzięki którym zyskał miano Wybebeszacza przysiadł się do Was, jak to do starych mord, z którymi niejedno piwo się piło i niejedną wiochę z dymem puszczało.
‐ Ja to tam chętniem, tylko że mi tylko dziesięciu chłopa zostało, jak wracalim to nas te cholerne Cesarzyki dopadły, chjce jedne zamiast walczyć jak mężczyźni, z kusz i łuków napi**dalali, kuwa ich mać!
Goblin, słysząc to, nerwowo przełknął ślinę i nogą odepchnął łuk oraz kołczan nieco dalej.
‐ A ja to mam pełną bandę, tylko że ze wszystkimi chłopakami zaciągamy się na okręt. Inne Gobliny mają taki jeden, jebitny, płyniemy rzeką i będziemy tych na rzekach albo nad morzem napi**dalać. -
-
-
Vader0PL
‐Zrozumiałem w pierwszej chwili. Bardziej interesującym faktem jest to, że nie macie żadnych wyższych celów, których zrealizowanie ułatwiliby wam Rycerze Śmierci. Przykładowo zdobycie stolicy. A tak nawiasem mówiąc… czy przypadkiem Zgładziciel nie udowodnił, że orkowie nie potrzebują pomocy? Czy może podważasz jego dokonania?
-
-
Kuba1001
Vader:
//Ale o kiego Ci chodzi? Ty tu miałeś tylko wybadać sytuację a nie oferować pomoc Rycerzy Śmierci, którzy nie mają zamiaru mieszać się do tego konfliktu, a przynajmniej na razie…//
Zohan:
‐ Ni ma opcji. ‐ pokręcił głową Goblin ze smutkiem i wstał od stołu. ‐ Mi się trza zbierać. Powodzenia, chopy.
Po odejściu Goblina zostałeś sam ze swoimi orczymi mordami i problemami, ale obie te sprawy zeszły na dalszy plan, gdy podszedł do Was jeden z odzianych w czerń ludzi, którzy całą grupą siedzieli przy stole w rogu karczmy, a wcześniej nie zważałeś szczególnie na nich uwagi.
‐ Tak się składa, że przypadkiem podsłuchałem Waszą rozmowę… ‐ zaczął, a Twój kompan wstał i wypuścił z gniewem powietrze z nosa. ‐ Spokojnie, zielony przyjacielu. Mam na myśli to, że jestem w podobnej sytuacji i chętnie zaoferowałbym Wam pracę, potrzeba mi kilku takich silnych i odważnych wojowników jak Wy. -
-
-
Kuba1001
Zohan:
‐ Powiem wprost: Łowcą niewolników. Dobrze wiem, że Orkowie lubią podczas swoich napadów brać w niewolę mieszkańców rabowanych ziem, więc gdy zacząłem się tym zajmować, sprzedawałem głównie tutaj, bo to chłonny rynek, nie ma tu też konkurencji jak w Kasuss czy Nowym Gilgasz i jest bliżej niż do Ur. Teraz w Cesarstwie źle się dzieje, nic tylko napadać. Nie mam zamiaru wchodzić Wam w drogę, ma okręt i załogę, brakuje mi tylko takich silnych i zaprawionych w bojach wojowników jak Wy, aby chronili moje interesy. Po ostatniej wpadce nie mam już zbyt wielu podwładnych, a do tego wszędzie zaroiło się od Milicji… Jeśli się zaciągnięcie, zapewnię Wam wyżywienie i zakwaterowanie na moim okręcie, z każdej partii niewolników będę oddawać kilka kobiet, dam Wam wyłączność na łupy i będę wypłacać jedną trzecią zysku w złocie. Wy musicie tylko robić to, w czym jesteście najlepsi, czyli napi**dalać ludzi, którzy spróbują nam przeszkodzić. Co Wy na to?
‐ Wchodzem. ‐ uznał bez chwili namysłu Wybebeszacz. ‐ Moje chopy pewnie też.
W tym momencie zarówno Twoi orczy kopani, jak i Agrag oraz człowiek wbili w Ciebie swoje spojrzenia.
Vader:
Wojownik nie nosi hełmu ani niczego, co osłaniałoby szyję, więc doskonale widziałeś, jak wyskoczyły na niej grube żyły, zwiastun eksplozji wielkiego gniewu, który najpewniej zostanie skierowany przeciwko Tobie… Tylko czy aby o to chodziło Wielkiemu Mistrzowi, gdy Cię tu wysłał? -
Vader0PL
Chociaż chętnie by go zabił i spalił to wszystko, to jednak Wielki Mistrz nakazał zdobycie mu informacji, które już zdobył. Pogłaskał swojego wierzchowca, lekko sugerując, że to nie tylko on jest ich zagrożeniem. Bezceremonialnie zwrócił wierzchowca, by opuścić obóz, a następnie ruszył swoją drogą.
‐Jak chcesz mnie zabić, to szukaj mnie w Gilgasz pod nazwiskiem Raluus. -
-
Kuba1001
Vader:
Ork splunął w Twoim kierunku, niemalże trafiając. Jednakże było to jedyne działanie podjęte z jego strony, Ty zaś spokojnie opuściłeś orcze miasto.
Zohan:
‐ Doskonale! ‐ krzyknął mężczyzna, klaszcząc w dłonie. ‐ Mój okręt stoi na nadbrzeżu nieopodal miasta, wypływam wieczorem. Do tego czasu przygotujcie się do naszej wyprawy.
Po tych słowach porozmawiał chwilę ze swymi kompanami, a potem całą grupą opuścili karczmę. -
-