Po zapoznaniu się z załogą przyszedł czas na ostatniego, czyli na kucharza.
‐Uważaj na swoje palce młody. Choć może zasięgniesz z nim wspólnego języka.
Victor pierwszy zapukał o drewno.
‐Silvio? Może byś poznał nowego załoganta?
Z głębi kuchni udało się przerażonemu chłopakowi usłyszeć przekleństwo, a następnie odsuwane krzesło. No i lekkie popchnięcie do środka przez Kapitana, by chłopak mógł uścisnąć dłoń kucharzowi.
Ryzyk fizyk. Uśmiechnął się głupio, nie ma przecież czego się bać, nie? Na występach, na treningach, kolejna kosa pod żebro. Wszedł do środka.
‐ Chyba jednak obędzie się bez przedstawiana się, panie kapitanie.
‐ Zbyt długa historia, by opowiadać, nieprawdaż, Silvio? ‐ Roześmiał się, tym razem szczerze. Było to trochę bezsensowne, ale gdy wiedział, z kim ma do czynienia, przestawał się bać.