Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ To nie mnie posrało. ‐ Wzruszył ramionami. ‐ Też byłem zaskoczony.
‐Skąd Victor miał na ciebie takie pieniądze?
‐ Nie mam zielonego pojęcia. Pewnie bardziej byś się ucieszył, jakby kupił mnie facet, który zamierzał mnie zjeść. ‐ Zachichotał.
‐Oczywiście, że nie. Musisz być ciężkostrawny, a tego tamtemu nie życzę.
‐ Dobrze wiedzieć. Właściwie to przyszedłeś jedynie się ze mnie pośmiać, czy rzeczywiście miałeś coś na celu?
‐Odwiedziny.
‐ Cóż za zaszczyt. A co u ciebie?
‐Żyję.
‐ Naprawdę? Niewiarygodne.
‐Szczeniak…
‐ Nie masz czasem roboty?
‐To co było, to zrobione. ///Ostatni Jedi, pełny mocy, odpisów brak, przepraszam.
//też dziś byłeś? ‐ Ja za to jeszcze nie skończyłem. Mam swoje obowiązki.
//też dziś byłeś?
‐ Ja za to jeszcze nie skończyłem. Mam swoje obowiązki.
///Kraj zje*ał i opóźnia wszystkie angielskie filmy o 24 godziny. ‐No właśnie. To czemu ze mną rozmawiasz?
‐ Bo nie potrafisz się odpie**olić?
‐Bo ty tu jesteś mały ku*wiu?
‐ Oho, czyżbym jednak ci się podobał? ‐ Bawił się coraz lepiej.
Nie odpowiedział, opuścił to pomieszczenie. Ale wychodząc wbił jeden ze swoich noży w sufit.
Cóż, sprawdził więc swoją formę i spróbował doskoczyć, by nóż zabrać.
Udało się, nóż nie był wcześniej Silva, bo miał jakiegoś znanego lichwiarza. Chyba Guerta von Rodiviniego. Tego, który został zamordowany trzy lata temu…