Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Kontynuował, nie zastanawiając się nad tym.
olejny pocisk przebił żagle wroga, ale on też przecież strzelał. Na szczęście znacznie słabiej.
Mógłby myśleć, że ta walka mogłaby się już skończyć, ale nie uważał tego za sensowne. Jego zdanie nigdy nie miało znaczenia.
No i racja, gdyż lepiej skupić się na ładowaniu.
//well… Ładował w ciszy.
//well…
Ładował w ciszy.
Jego kompan również. Załadowali trzy pociski, gdy w końcu on (towarzysz) oberwał z kuszy w głowę i padł martwy.
Spróbował strzelić w któregoś z wrogów.
Nie miał do tego broni, ale za to strzelec z balisty ustrzelił wrogom sternika.
Dobre i to. Wobec tego starał się nie umrzeć za szybko i ładować dalej.
//ohayo
///Weekend. Jego kompan straciłby głowę, gdyby w tej chwili się nie schylił. Nie zauważył tego.
//spoko, tak tylko mówię Wciąż zajmował się tym co wcześniej.
//spoko, tak tylko mówię
Wciąż zajmował się tym co wcześniej.
Kolejny pocisk uszkodził tym razem nieznacznie kadłub wroga, ale tamci zniszczyli kawałek barierki po lewej stronie.
Well, nie znał się na tym, a nie miał zamiaru wystawiać się na ostrzał.
To tylko większe ryzyko wypadnięcia za burtę. Kolejny pocisk chybił.
Kontynuował.
Ponownie chybiony, a wam powoli zaczęły się kończyć pociski.
Nie otrzymał innego rozkazu, więc tak podświadomie na złość ładował dalej.
Kolejne dwa pociski uszkodziły żagle wrogiego okrętu. Zostały wam trzy pociski do tej balisty, później będzie trzeba znaleźć nowe zajęcie.
Zajął się dalej. Nic innego nie wpadało mu do pustej łepetyny.