Gród Maleryks
-
-
-
-
Kuba1001
Ponownie nie użyłeś odpowiednio dużo emocji do zasilania tego magicznego tworu, więc nie udało się. Zaś śledzenie ludzi nie było problemem, zdołałeś zbliżyć się na tyle, żeby bliżej im się przyjrzeć: Mężczyzna i kobieta, na oko po dwadzieścia lat, plus minus dwa. Wyglądają na chłopów, choć odziani są w podróżne szaty, mają też spore zapasy jedzenia i tym podobnych. Ponadto chłopak posiada miecz, dość dziwnie on wygląda, gdyż to bez wątpienia klinga pierwszego sortu, a skąd niby ktoś taki mógłby go mieć?
-
bulorwas
‐Kim jest łowca uciekający przed zwierzyną, aniżeli padliną która dogorewa w swe ostatnie chwile? Co doprowadziło go do tego stanu, szczęście, miłość czy może prawda? Nic z tego, to było starcie instynktów, w którym zwierze zdominowało łowce marnującego swe strzały. Czego nauczyła nas ta historia?‐ rzekł podbiegając do ludzi z Partetem. Mimo to nie zaatakował, a po prostu stanął w pozycji bitewnej.
-
Kuba1001
Oczywiście oboje byli zdziwieni, w końcu nie spodziewali się jakiejkolwiek istoty rozumnej (choć nie wszyscy uważają Gobliny za takowe) w tym lesie, ponadto byłeś Goblinem specyficznym i do tego uzbrojonym, również specyficznie. Niemniej, kobieta krzyknęła i schowała się za mężczyzną, a ten dobył broni i zasłonił ją własnym ciałem, stając w pozycji bitewnej.
-
bulorwas
‐Odpowiesz na pytanie i oddasz miecz, a tobie i kobiecie nic się nie stanie.
Zerwał liść z krzaka po czym go spopielił w ręku dla efektu. Czuł się jak w momencie gdy mordował szefa orków, czyli zajebiście. Ludzie zawsze uważali się za istoty wyższe, mądrzejsze i silniejsze od goblinów, a tu taki zonk. Zły pan Goblyn walczy dziwną bronią, umie czytać i zna magię ognia. Może wku*wić człowieka z kompleksem wyższości nie? -
-
-
-
-
-
bulorwas
‐Jesteście uciekinierami, widać to. Zwykłego człowieka nie byłoby stać na taki miecz, więc albo go ukradłeś, albo oddałeś za niego dom. Macie przy sobie duże zapasy, bo zapewne ruszacie w dłuższą podróż. Jeśli wasz teraz zabiję, to nikt nie ruszy wam na pomoc i wioska pozostanie tajemnicą, ale aż taki zły nie jestem.
Rzekł trzymając dystans i powoli podszedł po miecz.
‐Zabiorę was do wioski, opatrzę ranę i dam jakiś sztylet, a w zamian biorę ten miecz i połowę zapasów. Macie wybór. Śmierć, albo trochę uboższe życie. Nie dbam o to kim jesteście, ale nie możecie tu zostać.
Powiedział opierając się na Partecie. -
-
-
-
-
-
-