‐ Przecież wiesz, że nie lubię tych Twoich eskapada, zwłaszcza samotnych. Martwię się wtedy o Ciebie. ‐ powiedziała i usiadła naprzeciwko, zaś na samym stole czekał już obiad, zimny, jak mówiła żonka.
‐Jestem tu najsilniejszy i poza tobą najmądrzejszy. Jeśli nie będę tego pokazywać, zdetronizują mnie.
Odpowiedział prosto zaczynając jedzenie.
‐Twoje obiady nawet zimne, są przepyszne.
‐ Och, naprawdę? ‐ spytała. ‐ Jakiej? Magii Wody, żeby zmywać naczynia? Magii Przypraw, żeby pomóc mi w kuchni? Magii Ognia, żeby rozpalać w kominku szybciej, niż tymi krzemieniami?